Miałem za chwilę iść na cmentarz - o poranku rzuciłem okiem na facebooki i wciągneło mnie czytanie komentarzy na Hello Wschowa. Ktoś pisał o pobojowisku, jakie pozostawiły po wieczornej zabawie nasze dzieci. "Ktoś przewrażliwiony" pomyślałem, pewnie dzieci nie lubi ... ale po otwarciu drzwi i wdepnięciu w jajko na pięknej wycieraczce i po obejrzeniu klatki schodowej poczułem, że ten problem mnie też dotyczy. Ale dzieci przecież lubię i gdyby ktoś zadzwonił ... to cukierki mam.
Wczoraj pisaliśmy o Balu Wszystkich Świętych. W naszych kościołach pokaźna grupa dzieci i rodziców modliła się i bawiła, wspominając postaci świętych. W tym samym czasie, na naszych chodnikach i klatkach schodowych tego samego osiedla, zorganizowane oddziały małych "hunów"lub "wandali" zdobywały coraz to nowe tereny. Dzieci nie tylko zbierały cukierki, ale wręcz rywalizowały ze sobą o większe łupy. Oj działo się tego wieczora. Dla wielu mieszkańców "cukierek albo psikus" kończył się niestety porannym myciem drzwi i okien oraz sprzątaniem korytarzy, zamiast cichą zadumą i przygotowaniem do rodzinnych spotkań.
A może ja już za stary jestem?
MŁ
Komentarze 29