A gdyby skwer był zieloną przestrzenią przyjazną mieszkańcom, inspirującą poprzez swoją aranżację do zwolnienia i podzielenia się dobrym słowem. Gdyby ciekawie wkomponowane ławeczki stwarzały możliwość odpoczynku i obserwacji miasta jako kalejdoskopu zdarzeń, ludzkich spojrzeń, gestów. Przejrzenia się w tym jak w lustrze, nabrania dystansu? A gdyby miejsce to poprzez odpowiednio skomponowane rośliny wabiło nas zapachem i pozwoliło zrelaksować się w orzeźwiającym cieniu? Można tak bez końca.
Wiem, że mieszkańcy naszego miasta są wrażliwi na piękno i przestrzeń wypełniona ich marzeniami służyłaby i tym starszym i tym młodszym. Wiem o tym, bo wczoraj (19 czerwca) rozmawiałam z przechodniami mijającymi skwer przy okazji plastycznego happeningu. Wspólnie z grupą uczniów Gimnazjum Językowego stworzyliśmy mural mający po prostu wzbudzić pozytywne odczucia jakie budzi przyroda.
Jako osoba poruszająca się głównie pieszo widzę we Wschowie wiele miejsc obsadzonych roślinami. Po co? Bo tak jest ładnie. Bo wszechobecna moda betonowania wszystkiego co się da pozbawia nas wrażliwości. Bo jak nic nie rośnie to nie trzeba o to dbać. Swoimi działaniami chcieliśmy rozbudzić marzenia. Nie było naszym celem moralizowanie czy krytykowanie. Jednak faktem jest, że od dobrych kilkunastu lat nie ma spójnej wizji jeżeli chodzi o przestrzenie zielone w mieście. Drzewa w doniczkach nie rozwiązują sprawy. Zaangażujmy ludzi, którzy mieliby czas i chęć poczuć się potrzebni.
Cieszę się, że miałam możliwość współdziałania z młodzieżą gimnazjum. Jeśli udało mi się przekazać choć cząstkę tego, co sama czuję w odniesieniu do przyrody, jak również potrzebę nieustającego poszukiwania niekonwencjonalnych rozwiązań czynienia przestrzeni miejskiej bardziej przyjaznej ludziom, to fajnie było być waszym nauczycielem.
Joanna Lewandowska