TworzymyGłos Regionu

reklama

Najważniejsze jest zabijanie?

Czwartek, 10 listopada 2011 o 14:36, autor: 0
Najważniejsze jest zabijanie?

Sprawa tajnych amerykańskich więzień w Polsce do dziś budzi emocje i spory. Rządzący w tamtym czasie politycy lewicy, zasłaniają się tajemnicą państwową, niewiedzą, czy też chwilową utratą pamięci. Po części najnowszy film Skolimowskiego dotyka wspomnianego problemu

22 października w Centrum Kultury i Rekreacji we Wschowie, z inicjatywy Stowarzyszenia Twórcze  Horyzonty, odbył się pokaz filmu Essential Killing, w ramach spotkań z ambitnym kinem. Wiemy, że akcja filmu toczy się gdzieś w Europie Środkowej. Po kilku wypowiedziach tamtejszych mieszkańców wnioskujemy, że jesteśmy w Polsce. Nie jest to obraz Polski, jaki chcielibyśmy pewnie widzieć. Spoglądamy na głęboką prowincję, pokazaną w sposób dość stereotypowy. Jednak sam fakt, że akcja toczy się właśnie w Polsce sprawił, że przykuło to dodatkowo moją uwagę. Nie wiemy za to, czy główny bohater jest przetrzymywany, bo jest terrorystą, czy też znalazł się w złym miejscu w złym czasie, co spowodowało, że machina podejrzeń i aresztowań wywołana przez G.W. Busha pochłonęła także i jego, bez względu na prawdę. Choć nie można zapominać, że będąc jeszcze w Afganistanie, główny bohater nie widział innej możliwości ucieczki, jak zabicie podręczną wyrzutnią rakietową trzech amerykańskich żołnierzy… Po torturach, w jankeskiej bazie, zostaje on przerzucony do Polski. Tam dochodzi do wypadku samochodowego, w efekcie którego główny bohater ma możliwość ucieczki. Ucieczka, czy to w Polsce, czy w Afganistanie łączy się w jego przypadku z marszem śmierci. Trochę to na pierwszy rzut oka przypomina akcję filmu Rambo, tyle że w przypadku Essential Killing chodzi o rzecz bardziej prozaiczną niż zemstę. Bo o to by przeżyć. I to za wszelką cenę. Skolimowski nie ocenia swoich bohaterów, nie uprawia taniej moralistyki. Można powiedzieć, że pokazuje ludzkie zło i to do czego zdolny jest człowiek, a w tym każdy z nas, by zachować życie. Reżyser rozprawia się z nachalnym patosem amerykańskich wartości, a także ze stereotypowymi filmami wojennymi, w których prowadzi się wojny w imię sprawiedliwości. Ale czy zabijanie w imieniu wyższych wartości, tak jak Amerykanie, to już nie jest zbrodnia? Reżyser i scenarzysta w jednej osobie, zadaje też inne pytanie - czy można zabijać w obronie własnej, gdy się nie wierzy w niezawisłość amerykańskiej machiny? Zderzenie cywilizacyjne Zachodu i Bliskiego Wschodu okazało się nieuchronne, tylko nie widać w nim zwycięzców, raczej obie strony są przegrane. Każdy martwy koalicyjny żołnierz, czy iracki bądź afgański cywil jest obopólną porażką – taki wyciągam sens z obrazu Skolimowskiego. Jednak cały czas mówię o tym co można wyczytać z tego obrazu między wierszami. Dla osób interesujących się takimi problemami moralnymi, jest to dobry film do takich rozważań. Ale dla tych, którzy w kinie szukają czegoś innego, to mogą się podczas seansu bardzo wynudzić. Bo trudno wczuć się w historię rodzaju Ściganego, ale w której praktycznie nie ma dialogów, a główny bohater nie wzbudza żadnej sympatii, bardziej niezrozumienie, choć to akurat nie może być zarzut, bo taki przypuszczam był zamysł twórcy. Film zdobył nagrodę specjalną na festiwalu w Wenecji i nagrodę główną w Gdyni, a w rolach głównych widzimy Vincenta Gallo, jako uciekiniera i Emmanuelle Seigner, jako jedyną osobę, która lituje się nad poszukiwanym. I chyba jest to najlepszy moment filmu, gdy podpatrujemy relację pomiędzy dwojgiem osób, których łączy to, że nie słyszą żadnych dźwięków. To jedyny moment, taki swoisty przystanek w marszu śmierci, w którym nasz bohater pozwolił komuś innemu, aby decydował o jego życiu. Nasuwa się pytanie, czy obraz dostał nagrodę w Wenecji i w Gdyni za walory stricte filmowe, czy też za polityczne tło i za ważny, niepodjęty jeszcze przez nikogo temat. Bardziej skłaniałbym się w stronę drugiej ewentualności, trochę idąc pod prąd wobec innych recenzji. Ciekawi mnie za to, jakim filmem okaże się Róża Smarzowskiego, która swego czasu przegrała właśnie w Gdyni z Essential Killing Skolimowskiego. Czy Marcin Dorociński dorównał, czy tez przebił Vincenta Gallo? Tego będzie można dowiedzieć się już wkrótce. (admu)
REKLAMA
POLECAMY
REKLAMA

Komentarze (0)

avatar

Do tej wiadomości nie został dodany żaden komentarz
Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu zw.pl? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock na zw.pl