Mała Ukraina w Sławie
Poniedziałek, 05 maja 2014 o 14:00, autor: michal 10
Ukraińcy mieszkają i pracują w Sławie od wielu lat. Tylko w Zakładach Mięsnych Sława zatrudnionych jest ich ponad stu. Do tej pory nie integrowali się z miejscową społecznością. Przełamać to ma projekt przygotowany przez nauczycielkę i uczniów Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Sławie
O Ukrainie jest ostatnio głośno. W Kijowie oraz innych miastach za naszą wschodnią granicą społeczeństwo walczy z władzą. Władzą, która próbuje ograniczyć wolność i nadużywa przemocy. Solidaryzujemy się z Ukraińcami, którzy są daleko. Ale jak się okazuje w naszej najbliższej okolicy mamy swoją, małą Ukrainę.
Chcą zmieniać świat
W Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Dezyderego Chłapowskiego w Sławie powstał projekt „Europa musi oddychać dwoma płucami Wschodu i Zachodu”. Jego uczestnikami są uczniowie szkoły oraz pracujący w zakładach mięsnych Ukraińcy, ale ta inicjatywa zatacza coraz szersze kręgi. Pomysł został nagrodzony w konkursie na młodzieżowy projekt obywatelski pt. „Takie mam marzenie zmieniać świat wokół siebie”, organizowanym przez Fundację Kultury Chrześcijańskiej Znak oraz Ambasadę Amerykańską w Polsce.
To zresztą ten konkurs dał młodzieży z ZSP w Sławie impuls do działania. Inicjatorką projektu jest nauczycielka języka polskiego Urszula Drożdzyńska. W formularzu konkursowym czytamy:
„Celem naszego projektu jest zwrócenie uwagi na problem uprzedzenia w stosunku do nieznanej nam grupy cudzoziemców. Pragniemy obalić przesądy i opinie formułowane pod adresem tych ludzi. Chcemy zwrócić uwagę uczniom i mieszkańcom Sławy, że nasi rodzice również pracują za granicą, w latach 80-tych i w czasach przekształceń ustrojowych szukaliśmy także pracy i chleba na Zachodzie. Chcemy uświadomić adresatom projektu, że wszyscy przynależymy historycznie i geograficznie do jednej wspólnoty słowiańskiej”
- Informacje o konkursie znalazłam w stercie papierów jakie trafiają na nasze biurko w pokoju nauczycielskim. Zapytałam młodzieży co o tym myślą, a oni przyjęli to z entuzjazmem – mówi Urszula Drożdzyńska.
- Na początku myśleliśmy o osobach starszych, bo one często spotykają się z niezrozumieniem i są różnie traktowane przez młodzież – zdradza Kinga jedna z uczennic, która bierze udział w projekcie. – Ale później zdecydowaliśmy się skupić uwagę na pracujących w Sławie Ukraińcach. Jak się okazało wszystkie projekty, które wzięły udział w konkursie dotyczyły mniejszości narodowych.
Ci Ruscy
Ukraińcy pracują w sławskich zakładach mięsnych od wielu lat. Na stałe wpisali się już w krajobraz Sławy. Do tej pory tylko mijali się z mieszkańcami miasta, którzy często wyrażają się o nich pogardliwie ,,ci Ruscy".
- Nie znaliśmy ich, więc trochę się ich baliśmy – zdradza Kinga. – Zresztą często idąc ulicą Przemysłową widziałam ich pijanych. Dziś patrzę na to inaczej, bo często spotykam przecież w Sławie także pijanych Polaków i wtedy nie wyciągam od razu pochopnych wniosków.
- Nie mamy też zbyt dużo okazji do kontaktów – dodaje Radek. – Widzimy ich najczęściej na zakupach. Nie będziemy ich przecież zaczepiać w Biedronce.
Ukraińcy pracują w zakładach mięsnych po 12 godzin, na zmiany. To jest ich wybór. Chcą jak najwięcej zarobić. Po pracy, jeśli znajdują wolny czas spędzają go w Barze Mako, najczęściej w swoim towarzystwie. Sława jest dla nich głównie miejscem pracy. Polubili miasto i jezioro, ale chcą zarobić i wrócić do swojej ojczyzny.
- Wiemy, że na temat pracujących tutaj Ukraińców panuje wiele krzywdzących stereotypów. My też byliśmy pod ich wpływem, ale bardzo chcieliśmy to przełamać. Pokazać, że to są tacy sami ludzie jak my. Przekonaliśmy się o tym i myślę, że inni też się o tym dowiedzieli – podsumowuje Radek.
Inżynier, nauczyciel, studentka, młody kawaler
Projekt rozpoczął się od wspólnego spaceru po Sławie z przewodnikiem. Wzięli w nim udział uczniowie oraz ukraińskie kobiety i jak się okazało od razu odkłamanych zostało kilka krzywdzących opinii.
- Byłam zaskoczona, bo myślałam, że będą zaniedbane – przyznaje Kinga. - A tymczasem były ładnie ubrane, wymalowane, miały gustowne koraliki. Wyglądały lepiej niż niejedna Polka.
- Myślimy o nich w ten sposób, bo często widzimy ich w lumpeksach. Ale przecież lumpeksy istnieją, bo zakupy robią w nich Polacy. Po za tym nie wszystkie Ukrainki ubierają się w tych sklepach. Kiedyś podwoziłyśmy młode dziewczyny zza wschodniej granicy na zakupy do Wschowy i tam kupowały sobie buty i kurtki w normalnych sklepach – mówi Ada.
- To było bardzo miłe spotkanie – dodaje Radek. - Panie mówiły nam, że bardzo jej się podobają przydomowe ogródki. Na Ukrainie nikt nie sadzi kwiatów i krzewów i nie pielęgnuje zieleni obok budynków. Opowiadały nam też, że w Sławie im się podoba, ale czasami dokuczają im mężczyźni. Wiadomo jakie stereotypy, dotyczące ukraińskich kobiet, panują w naszym kraju
Na następnych spotkaniach pojawili się też mężczyźni. Kolejne obiegowe opinie przegrały w starciu z rzeczywistością.
- To są ludzie, którzy często mają wyższe wykształcenie. Przyjeżdżają tutaj bo nie mają wyjścia. Na Ukrainie nie ma dla nich pracy – mówi Radek.
- Byliśmy pewni, że są najwyżej po zawodówkach. Tymczasem jest wśród nich także inżynier. Młody kawaler, który żartował, że szuka żony. Adorował dziewczyny i wymieniał się numerami – wspomina Kinga.
Jedna z pań sprowadziła do Sławy męża, syna i córkę. Ale córka musiała wracać na Ukrainę, bo broni pracy magisterskiej z ekonomii. Wśród pracowników zakładów mięsnych w Sławie, którzy przyjechali tutaj zza wschodniej granicy są też nauczyciele.
Jesteśmy Słowianami
Jednym z elementów projektu był koncert Leny Michalskiej. Znanej ukraińskiej piosenkarki, która od lat mieszka w Sławie. Niewielu sławian wie o tym, że w ich mieście mieszka gwiazda ukraińskiej piosenki. Mimo, że koncert odbył się w niedzielę część uczestników spóźniła się bo była w pracy. Ukraińcy dobrze znają piosenki Leny Michalskiej. Toteż świetni się bawili i głośno śpiewali. Po koncercie kupowali płyty.
Pracownicy zakładów mięsnych razem z uczniami ZSP odwiedzili też cerkiew w Głogowie. Na zaproszeni Andrzeja Szczudły ze Stowarzyszenia Wschowa w Europie zwiedzali też Wschowę. W projekt angażuję się coraz więcej osób. Uczniów wspomagają ich rodzice, którzy podstawiają środki transportu.
- Już widać zmiany w mentalności. Projekt trafił też do władz. Nawet burmistrz Sławy nie zdawał sobie sprawy z tego ilu Ukraińców pracuje w Sławie i że mogą czuć się wyobcowani – mówi Urszula Drożdżyńska.
Pracownicy zakładów mięsnych martwią się sytuacją na Ukrainie, o polityce nie chcą jednak rozmawiać. Są z różnych zakątków swojego kraju. Mówią po ukraińsku i po rosyjsku, ale chętnie uczą się też polskiego.
- Przyjeżdżając tutaj nie wiedzą co ich spotka – mówi Ania. - Jedna pani popłakała się jak opowiadała o tym co ją zmusiło do poszukiwania pracy w Sławie. Przyjazd tutaj jest dla nich czasami jedyną szasną i nie mają wyjścia.
- To bardzo sympatyczni, otwarci ludzie. Dziś uśmiechamy się do siebie gdy mijamy się na ulicy. Widać też, że zmienia się stosunek do nich wśród mieszkańców. W sumie Ukraińcy są do nas bardzo podobni. Porozumiewanie się nie stanowiło żadnego problemu, nawet jak nie mówili po polsku. W końcu jesteśmy Słowianami. Choć my dziś mamy więcej kontaktów z Zachodem – podsumowuje Kinga.
Michał Józefiak