Często słyszę od Tomka Szwarca, że jak stowarzyszenie nie ma lidera z prawdziwego zdarzenia, to wcześniej czy później taka organizacja przestaje dobrze funkcjonować. Każdy lider, twierdzi również Tomek Szwarc, jest lokomotywą. Jak zabraknie lokomotywy, to stowarzyszenie wcześniej czy później przestaje podążać w jakimś sensownym kierunku.
Nie jestem przekonany, czy taka sama zasada obowiązuje w samorządzie. Raczej nie. Jeżeli jeszcze stowarzyszenie wyznacza sobie wąski zakres działań i dobrze je realizuje, to już w samym samorządzie tych zadań jest tak dużo, że trudno aby jedna osoba, nawet najlepsza lokomotywa, potrafiła nad wszystkim zapanować, wszystkie problemy rozwiązać.
Nie inaczej jest we wschowskim samorządzie. Obserwując środowisko, którego liderem jest Miłosz Czopek odnosi się wrażenie, że od czasu, kiedy grupa ludzi, związana ze Stowarzyszeniem Odnowy Samorządu przejęła władzę we Wschowie, stopniowo, ale konsekwentnie zaczyna to środowisko się kurczyć. Widać to przede wszystkim w Radzie Miejskiej oraz w gazecie, wydawanej przez to stowarzyszenie. W radzie utracono większość, a w gazecie poza artykułami Miłosza Czopka, który stara się w swoich tekstach objąć wzrokiem całą gminę, nie ma nikogo więcej, kto potrafiłby spojrzeć dalej, szerzej i wniósłby do dyskusji o mieście jakąś wartościową myśl. Raczej zdarzają się kuriozalne polemiki z artykułami, które budzą podejrzenie, że autor ma problemy ze zrozumieniem treści tekstu lub materiału filmowego, z którym polemizuje albo, jak w przypadku redaktora naczelnego tego pisma, wylewa się pomyje na Krzysztofa Grabkę i pozostałych radnych opozycji, jakby redaktor naczelny tego pisma nie poradził sobie z przegraną podczas uzupełniających wyborów do Rady Miejskiej.
Ważne moim zdaniem jest również to, że po wygranych wyborach, nikt nowy nie dołączył do tego środowiska, którego liderem jest Miłosz Czopek. Nikt, kto podobnie, jak jego lider, potrafiłby objąć wzrokiem całą gminę. Z tą całą gminą może trochę przesadzam, bo jednak wiceburmistrz w pewnym zakresie tylko obejmuje całą gminę, czyli w wymiarze ekonomicznym. Gmina nie zadłuża się, spłaca dług i planuje co roku inwestycje na poziomie poprzednich lat.
Są to dokonania nowej władzy, która zasiada we wschowskim ratuszu od dwóch lat. Co do tego nikt chyba nie ma wątpliwości, że tak prowadzonej polityki do tej pory nie było. Oczywiście nie wiem, jak to się odbija na jednostkach samorządowych. Czy bardziej przez to zaciskają pasa, czy nie. Raczej nie słyszy się, żeby jednostki samorządowe na tym cierpiały. Wydaje się, że gminne pieniądze próbuje się wydawać z większą uwagą.
Nie ma też chyba wątpliwości, że na tak rozumianej polityce gminy piętno odcisnął wiceburmistrz Miłosz Czopek. Jest z wykształcenia ekonomistą, więc pilnuje, żeby liczby w tabelkach się zgadzały.
Ale problem polega na tym, że tylko w tej sferze odcisnął swoje piętno, czyli zrobił to, co wynika z jego kompetencji, umiejętności i wykształcenia. Innymi słowy ta lokomotywa ciągnie tylko w jedną stronę. Jest to też jedyna, widoczna zmiana we wschowskim samorządzie. Każda inna sfera samorządu pozostała bez zmian. Nie ma jakościowej zmiany w sferze kultury, nie ma jakościowej zmiany w sferze promocji, nie ma jakościowej zmiany w sferze społecznej. Wydaje się chwilami, że w tym zakresie sytuacja się pogorszyła, a jeżeli nie, to niczym te wymienione sfery nie różnią się od tego, co obserwowaliśmy w poprzednich latach. A skoro się nie różnią, nie ma rozwoju, to na pewno nie ma zmiany na lepsze.
Oczywiście funkcjonują w gminie takie instytucje jak Biblioteka Publiczna czy Muzeum, gdzie jakość pracy tych instytucji z roku na rok może tylko cieszyć. Ale nie jest to zasługa ani wiceburmistrza, ani środowiska, którego jest liderem. Jest to zasługa pasji dyrektorów, którzy od lat udowadniają, że można we Wschowie pracować na profesjonalnym wysokim poziomie. I nie ma to niczego wspólnego z tym, kto obecnie jest u władzy. Dyrektorzy, jak dobre lokomotywy, ciągną we właściwym kierunku instytucje, którymi zarządzają.
Powstaje więc pytanie, czy tak już będzie do końca kadencji, że samorząd będzie podążał tylko w jednym kierunku i będzie to widoczne w tabelkach, liczbach i statystykach? Pewnie tak. Czy pojawią się nowe lokomotywy w samorządzie? Niestety nic na to nie wskazuje. Z daleka wygląda to tak, jakby w samorządzie, który z definicji wymaga zaangażowania kilku pasjonatów, poruszających się w wielu kierunkach jest miejsce tylko na jednego. Można by oczywiście przygotować miejsce na innych liderów, ale przyglądając się od lat środowisku Stowarzyszenia Odnowy Samorządu i temu, co dzieje się obecnie w gminie, lider może być tylko jeden. A skoro tylko jeden, to też nadal gmina będzie podążać w jednym kierunku, a pozostałe jej obszary będą zaniedbane.
Rafał Klan