Po wpisie zamieszczonym na internetowej stronie Stowarzyszenia Odnowy Samorządu, widać, że odczytują oni wynik referendum tak, jakby mieszkańcy tym samym zaakceptowali wszystko, co dotychczas ta władza zrobiła. Można nawet wnioskować, że ich zdaniem referendum raz na zawsze pokazało, że każda ich dotychczasowa decyzja była trafiona w dziesiątkę, że każde słowo krytyki, kierowane w ich kierunku, to pomówienia i kłamstwa. Język obecnej władzy tuż po niedzielnym referendum nadal brzmi jak z wieców wyborczych. Dlatego wychodzą z założenia, że dzisiaj fundamentalnym pytaniem jest, jak zachowa się opozycja. Jakie wyciągnie wnioski i czy zmieni postępowanie. Podejrzewam, że opozycja myśli podobnie. Z tą różnicą, że pytanie kieruje do burmistrzów i koalicji rządzącej. Wbrew pozorom ani wynik, ani frekwencja niedzielnego głosowania nie sprawiły, że oto mamy jednak cudowną Wschowę pod rządami Stowarzyszenia Odnowy Samorządu. Po triumfalnych wpisach na stronach tego stowarzyszenia raczej uwypuklony został pogłębiający się brak odnowy.
Zdaję sobie sprawę, że również frekwencję w referendum można odczytywać na wiele sposobów. Osoby związane z obecną władzą lub władza we własnej osobie (tego nigdy nie wiadomo, bo lubią pisać anonimowo na swoich stronach internetowych) dowodzą, że elektorat byłego burmistrza spadł o połowę, bo za odwołaniem burmistrza Danuty Patalas było 1822 osoby. To myślenie byłoby uprawnione, gdyby w referendum pytano mieszkańców czy są za powrotem Krzysztofa Grabki. Pytanie było inne, czy mieszkańcy są za odwołaniem obecnej pani burmistrz. Można więc śmiało interpretować wynik w ten sposób, że niedzielne referendum pokazało, że pani burmistrz straciła z poprzednich wyborów poparcie w liczbie 1822 osób. Oczywiście, że jeden i drugi sposób czytania tego, co się wydarzyło są gdybaniem i uproszczeniem. Problem polega na tym, że dla osób, związanych z obecną władzą, ich gdybanie i uproszenie od dłuższego czasu są podawane jako bezdyskusyjna prawda. Dzieje się tak nawet teraz, kiedy mogą ogrzewać się w świetle tego, że w referendum ani burmistrz, ani rada nie zostali odwołani. Trudno sobie wyobrazić, co by się tam działo, gdyby referendum się powiodło.
Sytuacja w większości miast, gdzie tego typu głosowania się nie powiodły, skutkowała zaostrzonym kursem władzy wobec opozycji i inicjatorów referendum. Trudno powiedzieć dzisiaj, jak to będzie wyglądało we Wschowie. Przyglądając się temu, w jaki sposób do tej pory władza uprawiała politykę i w jaki sposób reagowała na polemikę, nie mam złudzeń co do tego, że atmosfera w mieście zagęści się. Póki co mamy wakacje i cieszmy się wypoczynkiem. W końcu dwa miesiące, to dużo więcej czasu na regenerację niż ma reprezentacja Polski przed czwartkowym meczem z Portugalią.
Rafał Klan