TworzymyGłos Regionu

reklama

Krzysztof Grabka: W Ugłach spłonęło 50 gospodarstw oraz kaplica, zginęło ponad 100 Polaków

Środa, 12 lipca 2023 o 09:10, aktualizacja Środa, 12 lipca 2023 o 09:52, autor: 13
Krzysztof Grabka: W Ugłach spłonęło 50 gospodarstw oraz kaplica, zginęło ponad 100 Polaków

W powiecie wschowskim do dziś żyją rodziny ofiar ludobójstwa dokonanego 80 lat temu przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu. Wczoraj (11 lipca) pod Pomnikiem Kresowian we Wschowie odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary tamtych tragicznych wydarzeń. Jedną z osób, które oddała hołd swoim przodkom był Krzysztof Grabka, wieloletni Burmistrz Miasta i Gminy Wschowa, obecnie Radny Rady Powiatu Wschowskiego i nauczyciel w I LO we Wschowie. Zachęcamy do lektury tekstu, którym autor opisuje losy wsi Ugły.

Ugły – 80 lat po zagładzie

Mój ojciec Jerzy, jego starsze rodzeństwo Cezary i Walentyna oraz ich rodzice, a moi dziadkowie Leokadia i Antoni urodzili się w polskiej wsi Ugły na Wołyniu, w powiecie Kostopol, gminie Stepań i parafii Sarny.

W wydanych w 2012 roku wspomnieniach wschowskich kresowian „To wszystko człowiek widział” ojciec tak mówił o miejscu urodzenia:

„Wioska była ładna, nieduża. Domy stały wzdłuż drogi, jeden przy drugim, porządnie. Mieliśmy, jak wszyscy, drewniany dom, w środku ładnie pomalowany, zadbany, bo ksiądz u nas nocował, jak przyjeżdżał z Sarn. W Sarnach była parafia, jakieś szesnaście kilometrów od wsi, w nas tylko kaplica. Jeśli ksiądz nie dojechał, ludzie sobie majówkę w niej odprawili. W dwóch domach odbywały się lekcje, w specjalnych pomieszczeniach. Po czterech latach nauki odsyłali dzieci do Stepania. U nas – na Ugłach – mieszkali prawie sami Polacy, było też parę niemieckich rodzin, ale gdy Sowieci przyszli, wysiedlili ich. Rozmawialiśmy po polsku, w czasie wojny też, to nie było zabronione. Tata miał gospodarstwo, sześć czy siedem hektarów, i pracował w smolarni, topili tam smołę. Mama była gospodynią. Miałem też starsze rodzeństwo, siostrę Walentynę i brata Cezarego,”

W ten spokojny, sielski krajobraz wdarła się wojna. Najpierw, we wrześniu 1939 r. Wołyń zajęła Armia Czerwona, a potem w czerwcu 1941 r. Niemcy. Dziadek wspominał, że pomimo wojennej zawieruchy w Ugłach dało się żyć. Mała wioska, położona z dala od głównych dróg, otoczona lasami i bagnami wydawała się wyjątkowo odporna na skutki wojennych działań. Ten spokój i względne poczucie bezpieczeństwa zostały zburzone w jedną noc za sprawą ukraińskich nacjonalistów.

12 maja 1943 r. nad ranem sotnia UPA pod dowództwem Nikona Semeniuka „Jaremy” zaatakowała z trzech stron Ugły. W książce „To wszystko człowiek widział” mój ojciec wspomina te tragiczne chwile:

Banderowcy z trzech stron okrążyli wioskę, ustawili karabiny maszynowe i podpalali domy. Kto uciekł, ten przeżył, chyba że biegł w złym kierunku, na karabiny. A my w tę lukę nieokrążoną, do lasu, w kierunku na Sarny. Błoto, nie błoto, czołgaliśmy się i udało się. W Sarnach na trzy miesiące zatrzymaliśmy się u cioci Róży, siostry mamy. Niedługo po napadzie Niemcy zebrali mężczyzn z Ugieł, co przeżyli i pojechali do wioski. Ojciec był z nimi. Opowiadał, że musieli wykopać duży dół koło spalonej kaplicy i tam grzebać zabitych przez banderowców. Później ojciec jeszcze jeździł na swoje, miał posiane żyto, ziemniaki do kopania, ale tak dłużej nie mogło być, wioska była cała spalona, Niemcy sprzątnęli, co zostało. A potem przyszli do nas, kazali się spakować i w wagonach wywieźli na roboty.”

Dzisiaj wiemy, że w wyniku ataku w Ugłach spłonęło 50 gospodarstw oraz kaplica i zginęło ponad 100 Polaków. Większość ofiar (72 ciała) została pochowana przez ocalałych w zbiorowej mogile na miejscu spalonej kaplicy.

Ojciec przez prawie całe życie nie opowiadał o tamtej tragicznej nocy. Widziałem jednak, że kiedy przy nim ktoś wspomniał o Ukrainie lub Ukraińcach poważniał, milknął, jakby kurczył się w sobie. Kiedy w 2008 roku wschowski Komitet Pamięci Polaków Przybyłych z Kresów Wschodnich na czele z Panią Stanisławą Kołodyńską zorganizował wyjazd na Ukrainę trasą Maniewicze - Parośla – Ugły – Równe – Brody – Podzamcze – Lwów ojciec odmówił wyjazdu. Pojechałem jakby w zastępstwie za niego. Chciałem zobaczyć jak wygląda rodzinne miejsce moich dziadków i ojca, chciałem dotknąć ziemi, po której chodzili, którą uprawiali, która kiedyś była ich domem. W Ugłach szybko nawiązaliśmy kontakt ze starszym mieszkańcem Romanem. Pokazał nam miejsce zbiorowej mogiły pomordowanych Polaków – niewielki pagórek otoczony dębami, zaprowadził do pobliskiego lasu, w którym kiedyś była smolarnia – miejsce pracy mojego dziadka. Wyszukał nawet w trawie starą cegłę, uniósł ją mówiąc: „To polska cegła ze smolarni”. Opowiedział o tym, jak po wojnie powstały nowe domy, ale nie na miejscu polskich Ugieł, ale z boku, jakby obawiano się duchów zamordowanych. Świadomość zbiorowego grobu, w którym leżą Polacy towarzyszyła Ukraińcom, mieszkańcom nowych Ugieł. Roman wspominał jak zatrzymali spychacz, który miał wyrównać pagórek nad mogiłą. Prawie same kobiety stanęły mu na drodze, krzycząc, że tak nie można, że tu leżą pochowani ludzie.  Rok po naszym wyjeździe potomkowie Polaków z Ugieł związani ze Stowarzyszeniem Kresowian w Prabutach postawili na miejscu mogiły krzyż. Odprawiona została przez proboszcza z parafii Sarny msza święta w intencji pomordowanych, w której wzięli udział również Ukraińcy z Ugieł. Była to pierwsza polsko – ukraińska modlitwa na tym miejscu kaźni. Potem pojawiła się tablica z nazwiskami  zamordowanych.

Po powrocie z Wołynia pokazałem ojcu zdjęcia z Ugieł, opowiedziałem co tam widziałem, co czułem. Coś w moim ojcu się zmieniło, zaczął opowiadać o Ugłach, pojawił się na jego twarzy uśmiech. Jakby wielki ciężar spadł mu z serca. Kiedy pojawiła się propozycja nagrania wspomnień wschowskich kresowian i wydania książki zgodził się na rozmowę z realizatorem tego przedsięwzięcia, historykiem z Krakowa Jakubem Gałęziowskim.

Tata nie doczekał wydania książki, ale odszedł od nas ze spokojem duszy, przezwyciężając traumę i wybaczając oprawcom.

Moja najbliższa rodzina miała szczęście, zdołała uciec z zagłady. W Ugłach zamordowany został jednak stryj mojego dziadka Jan Grabka z żoną Anną i synem Michałem. Wielu kresowian, którzy przybyli do Wschowy po wojnie zmuszeni do rozpoczęcia nowego życia w nowym miejscu przywiozło ze sobą jeszcze bardziej traumatyczne wspomnienia.

Jakub Gałęziowski we wstępnie do książki „To wszystko widział człowiek” napisał o swoich rozmówcach:

„Wszyscy noszą w sobie doświadczenie wojny. Szczególnie jednak odcisnęła ona swoje piętno na tych, którzy przeżyli krwawe wydarzenia na Wołyniu i uszli cało z rąk UPA – ich wspomnienia opowiadają nie tyle o samych wydarzeniach, ile stanowią świadectwo traumy.”

Przechodząc obok Pomnika Kresowian na Zielonym Rynku we Wschowie warto pamiętać, że dziedzictwo kresowe stało się po wojnie częścią wielkiego dziedzictwa Wschowy, a wielu współczesnych wschowian ma swoich przodków w bezimiennych grobach na terenie dzisiejszej Ukrainy.

Niech jednak wciąż w naszych sercach żywe pozostaje motto środowisk kresowych „Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”.

Krzysztof Grabka.

REKLAMA
POLECAMY
REKLAMA

Komentarze (13)

avatar

avatar
~Wiesław
12.07.2023 11:01

Super artykuł Krzysiu .

avatar
~Gekon
12.07.2023 14:08

Dziękuję za relacje panie Krzysztofie. Pamięć historyczna w gminie Wschowa skończyła się razem z pana kadencją na urzedzie burmistrza. Ani Patalasowa a tym bardziej Antkowiak nie czują tej delikatnej sprawy. Szczytem nieogarnięcia Antkowiaka było zamontowanie słupa ogłoszeniowego przy dębach pamięci kresowian. Na szczęscie po protestach mieszkańców wycofali się z tego.

avatar
~Urszula Chudak
12.07.2023 14:24

Moi Rodzice również pochodzili z okolic, które opisuje Pan Krzysztof. Znam te wydarzenia z ich opowieści. Powtórzę więc za P. Wiesławem - super artykuł. Dodam jednak jeszcze, że napisany pięknym językiem; jakby jego autorem był absolwent polonistyki a nie informatyki. I na koniec. W tym beciku, to oczywiście przyszły burmistrz naszej gminy?

avatar
~Krzysztof Grabka
12.07.2023 15:55

W beciku jest mój kuzyn Adrian, syn młodszego brata mojego ojca - Henryka.

avatar
~4427018074
12.07.2023 17:30

To już demencja. Proszę przeczytać tekst a później komentować. A pani niestety, tylko pisze, żeby podpisać ~Urszula Chudak. Według Pani Pan Grabka musi mieć około 80 lat. Nie musi Pani komentować wszystkiego jak leci. Proszę komentować tematy o których ma Pani pojęcie.

avatar
~Można i tak ...?.
12.07.2023 19:30

A co z ekshumacją naszych Pomordowanych Rodaków na Wołyniu ???. Czy rok w rok stać nas tylko na wspominki i to w dniu tzw. ROCZNCY //?/???. Przez te 80 lat nic tylko wspominki i opowiadania, a mogiły naszych rodaków leżą w niepoświęconych mogiłach - tak ma wyglądać nasza pamięć O Zamordowanych Rodakach ???.

avatar
~Zuza
13.07.2023 14:05

moja babcia bardzo dziekuje za te wspomnienia... Piekne slowa. Dalsza rodzina z Francji (u. grabka-> Pacanowska)

avatar
~Gosc
13.07.2023 14:26

Panie Krzysztofie czyzby Pan byl pisiorem i chce rozdrapywac rany i moze przeprosin też ?

avatar
~cwp
18.07.2023 11:33

Niemcy odcieli się od Nazizmu, przeprosili i jest spokój.

avatar
~Urszula Chudak
14.07.2023 10:17

Grzeczne pytanie - grzeczna odpowiedź autora tekstu. Tego niestety nie można powiedzieć o komentatorze podpisującym się cyferkami. Zarzucanie mi demencji, jest po prostu chamskie. Zasmucę Pana - mój wiek biologiczny, rozjechał się co nieco z wiekiem metrykalnym. Oczywiście na korzyść tego pierwszego! Mimo pańskiej arogancji, na przyszłość życzę Panu tego samego. Z całego serca życzę.

avatar
~Irena
24.07.2023 13:13

Wspomniał Pan o zamordowanym stryju dziadka Janie i jego żonie Annie a to moi dziadkowie. Na Ugłach byłam w 2019 r. Pozdrawiam.

avatar
~Ania
05.09.2023 23:33

Na pomniku widnieje brat mojego dziadka Alberta Klepackiego-Adam z Anną, pamiętam opowieści mamy Anieli, która miała wtedy 11 lat, mieszkała w Sarny/Ugły. Dziękuję za pamięć o ofiarach i o historii naszych przodków.

avatar
~Małgosia
25.09.2023 09:33

Mój dziadek nazywał się Józef Grabka i urodził się w Ugłach w 1919 r, mama jego miała na imię Jadwiga nie pamiętam jak miał na imię jego ojciec. Wydarzenia sprawiły ze go chyba nawet nie znał. Zaintrygował mnie ten artykuł i nazwisko, może to moja jakaś daleka rodzina a może przypadek. Zostawiam swojego maila ; gosia.slominska@wp.pl

Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu zw.pl? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock na zw.pl