reklama
Z wielkim żalem zawiadamiamy, że 6 listopada 2020 odszedł do domu Pana nasz ukochany proboszcz i przyjaciel ks. kan. Krzysztof Maksymowicz. Od 22 sierpnia 2001 r. sprawował funkcję proboszcza parafii pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie. Miał 59 lat i 33 lata kapłaństwa.
czytaj całość artykułuJestem agnostykiem, ale Księdza Maksymowicza bardzo szanowałem jako człowieka. Zawsze znalazł czas, żeby porozmawiać, nie o religii, ale o zwykłych sprawach. Z tego, co słyszałem, miał bardzo dobry kontakt z młodzieżą. Był jednym z nielicznych kapłanów, których darzę szacunkiem. Na pewno nie będzie łatwo Go zastąpić i kontynuować Jego dzieło.
Przyglądałem się Księdzu Krzysztofowi z daleka. Z ziemi św. Jana Pawła II (obecnie mieszkam nie daleko Wadowic,). Widziałem Jego piękną postawę jako człowieka i kapłana katolickiego. Przede wszystkim to co mnie w nim ujmowało - że był prawdziwym człowiekiem. Takim prostym, ludzkim i pokornym . Zapewne na tym fundamencie zbudował swoje kapłaństwo. Ksiądz Krzysztof był księdzem przez duże K a owoce Jego życia nie pójdą w zapomnienie...
Drogi Księże Krzysztofie, tyle dobrych i mądrych słów usłyszałam od Ciebie. Tyle ciepłych i serdecznych gestów doświadczyłam z rąk Twoich. Pochylam się przed Tobą i dziękuję za to dobro. To wielka łaska, że mieliśmy takiego Proboszcza. Niech dobry Bóg przytuli Cię do Siebie i obdarzy wieczną radością.
Właśnie dzisiaj wzięłam do ręki "Głos Regionu". Na jego 4 stronie, jest relacja z Królewskiego Festiwalu Muzyki, w koncertach którego uczestniczyłam. Końcówka artykułu brzmi: Składamy serdeczne podziękowania ks. proboszczowi Krzysztofowi Maksymowiczowi za pomoc w organizacji koncertów i okazane wielkie serce. Niestety, te słowa już do księdza proboszcza, nigdy nie dotrą... RiP.
Niesamowity człowiek, kapłan i autorytet. Bardzo dużo mówił o miłości i tą miłością naprawdę żył. W każdym zawsze widział boże dziecko. Jeszcze kilka tygodni temu, gdy udzielał mi sakramentu ślubu tłumaczył jak wielkie zobowiązanie podejmuję, a najpiękniejsza miłosć to taka, w której swoje życie oddajemy za drugiego człowieka. Wielu z nas wiele Księdzu Proboszczowi zawdzięcza i chyba najpiękniejsze co możemy zrobić, to starać się, żeby jego nauka ciągle w nas żyła.
Ksiądz Krzysztof potrafił budować, nie tylko ten materialny kościół. Mieliśmy niebywałe szczęście, że Bóg postawił na naszej drodze tak wspaniałego kapłana i człowieka. Odszedł tak jak żył, po cichutku, bez zwracania na siebie uwagi. Żal w sercach, ból, smutek i pustka, którą tu na ziemi trudno będzie wypełnić.
Wczoraj idąc koło kościoła, cieszyliśmy się, że już świątynia prawie otynkowana - to dzieło ks.Krzysztofa, wspaniałego Człowieka, Kapłana. Wielki żal i smutek nas ogarnia.
Opuściłeś nas Dobry Człowieku, prawego serca i wielkiej pokory. Żyłeś dla innych, nie dla siebie. Byłeś dla wielu z nas ojcem, bratem, przyjacielem. Pozostaniesz na zawsze w naszych sercach, a kościół, który tak misternie budowałeś będzie wiecznym świadectwem Twojej obecności. Dziś już Jesteś po tej lepszej stronie życia u swojego Ojca. Pamiętaj tam o nas bo my o Tobie nie zapomnimy.
Za szybko,jeszcze nie skonczyles swojego dzieła.Dobry Jezu a nasz Panie daj Mu wieczne spoczywanie
Dziekujemy za modlitwę, zupę pomidorową i bigos i otwarte serce, gościnność, serdeczność. Odpoczywaj w pokoju.
Wielki człowiek i pełen pokory. Nigdy nie odmawiał pomocy...pamiętajmy o Nim w modlitwach
Conajmniej pół Wschowy chyba okrył smutek.... Człowiek wielkiego formatu, a i serdeczny, i troskliwy, i taki zwykły jednocześnie, bez zadęcia. Od początku stawiał na stworzenie najpierw żywej wspólnoty Kościoła, a nie na ciągnięcie murów budynku kościoła i na przypominanie o składkach. Kojarzony z przysmakami na festynach, z i muzykowaniem, nową jakością wspólnoty i Liturgii, jak się chociażby trafiało "do Jadwigi" w czasie Triduum. Człowiek nowego tchnienia w Kościele, towarzyszący parafianom, przyjaciel tak wielu. Spoczywaj w pokoju i czuwaj nad morzem ludzi, którym byłeś Bliski, a których powitasz w kiedyś w jeszcze lepszej wspólnocie... :)