reklama
Podoba mi się to przedstawienie kwoty 1000 zł netto ( 1230zł ) z Vat a nie lepiej napisać brutto to co niektórzy wreszcie się nauczą co to jest brutto , netto i na czym ono polega . Podpowiadam to nie jest sklep koło P.K.Su .
Ostatnio przy tak złej pogodzie klimatycznej i politycznej w mieście Wschowa , powiało optymizmem bo nareszcie nie mając zegarka przy sobie będę się dobrze orientował w czasie. W przeszłości (okres stanu wojennego) dla Polaka były ważne dwie "godziny" : - to pobudka na gimnastykę poranną i .......... tak oczekiwana ....? - to osławiona "13 " ........ i uzyskanie informacji gdzie dzisiaj rzucili bez "kartek" do kupienia polską "siarę" ? Wielu z Was w ogóle nie wie o czym ja piszę , ale do tego był potrzeby koniecznie dobry zegar . W tym okresie w Polsce "panował" pyszny zwyczaj , do obiadu Polak rozkoszował się winem polskiej najlepszej marki "la patyk" ........... do obiadu , po " 13 " . Byliśmy wtedy elitą , beau monde dobrego stołu , schab z kapustą z boskim białym winem marki "Wino" , ............ co za obiad , taki podawany był tylko w restauracjach klasy "Bristol" ! Godzina "13" dla Polaka była już pewnym synonimem, do 13 się pracowało, załatwiało i kombinowało , po 13h dzień był zaliczony, szef już sam dawał przykład , ...... czarna wołga wyjeżdżała z zakładu ....... na obiad. Zegar dzielił porę dnia na dwie epoki, na dwa style, nie na dzień i noc , zegar podzielił dzień na przed 13h i po 13h. To zegar decydował do której byłem "służbowy" a od której "prywatny" , wychodziło się z pracy na polowanie np. papieru toaletowego. To rolnik na polu wiedział, jak raz wybiło na wieży to konie już nie ciągneły , to żona zupę stawiała na stół a sam myślami już mógł być w innej krainie . Zegar w naszym mieście na ratuszu kreował też domowe życie, jego każde uderzenie było wyznacznikiem pracy, pobytu na działce, na basenie, czasem pracy handlu czy porą na "Dziennik TV" . Przyzwyczaiłem się do niego, dziękuję Ci Krzysztofie J. że wiesz jaką rolę On odgrywa dla mieszkańców , to nie banał.
Ad „Adaś” A mnie się wydaje ,że staruszkowi nie „ STANĄŁ” trybik z powodu aury(wzrostu ciśnienia w RATUSZU). Bowiem w tym przypadku, pierwej by ratuszowe mury „rozdupcyło”, wszak przecież tam CIŚNIENIE osiągnęło górne ekstremum, ale ta star konstrukcja wytrzymała tą nieprzewidzianą przez projektantów progresję. Ooo..tak jak przy „ciśnieniu” jesteśmy, to co ciekawe na „mieście jest relatywnie niskie”. Noo... z wyjątkiem tego „baraku” na Daszyńskiego ,gdzie jest bardzo wysokie, i tylko czekać jak mury „trzasną” ,a powała zaliczy poziom „gleby”.. Ale pomimo tego jestem sceptyczny wobec próby „sztucznego” obniżania w/w, bowiem jest to dużo bardziej ryzykowne dla tego ,co spróbuje tego dokonać, niż dla „sprawcy”....
do ext7 - ja zatrzymam się tylko na "baraku" z Daszyńskiego, bo dobrze zauważyłeś mój przyjacielu że tam już "tyka....." . Gdzie jak gdzie , ale tam musi "pierdyknąć" , ja nie mówię koniec balu , ja mówię koniec komedyji . Tych dwóch "architektów" zrobiło z tej kobiety pośmiewisko, lecz sama jako inżynier rolnictwa powinna wiedzieć że, do biura wchodzi się w lakierkach a Royal Ascot wymaga stylu i klasy. Ryzyko jest, ale czyż komedyja nie jest zajęciem spontanicznym , kosztownym i nieracjonalnym ?