Słuchajcie, słuchajcie, ludzie wszelkiego stanu! Niechaj wieść niesie się po ziemiach wschowskich i dalej, o zdarzeniach niezwykłych, które miały miejsce w grodzie naszym, zwanym niegdyś Frowenstat, a dziś Wschową mianowanym.
Roku Pańskiego 2024, gdy słońce wysoko stało, a lud gromadnie się zebrał, mistrz Damian Małecki, włodarz Muzeum Ziemi Wschowskiej, słowem swym początek uroczystościom dał. Na dziedzińcu muzealnym i w ogrodzie przy ulicy wielebnego księdza Rogalińskiego, obozowisko średniowieczne wyrosło, jakby za sprawą czarów.
Moc atrakcji czekała na gości zacnych. Łucznicy swe kunszty pokazywali, a opowiadacze o orężu z wieków XIV i XV prawili. Grupa Apolinarski sztukę jeździecką prezentowała, ukazując, jak rycerz z koniem swym w jedno ciało się zrastają.
Turniej wielki się odbył, drugi już w historii grodu, gdzie rycerze waleczni o cztery łokcie płótna od sukienników wschowskich się potykali. Rota Zaciężna świętego Judy Tadeusza ze Wschowy męstwo swe i odwagę pokazała.
Uczony mąż, Jakub Drgas, któren księgę o murach wschowskich napisał, opowieść snuł o tym, jak gród nasz w wiekach średnich wyglądał. Lud zasłuchany, z otwartymi ustami, wiedzę chłonął.
Nawet pacholęta i młodzież szansę miały, by w szranki stanąć. Turniej dla nich wyprawiono, gdzie każdy mógł poczuć się niczym rycerz prawdziwy.
Goście kosztowali miodu wschowskiego, słodkiego jak nektar bogów. Mincerze monety bili na oczach gawiedzi, a Stowarzyszenie Bis strawy obfitości dostarczało. Kramów z rycerskimi pamiątkami też nie brakowało.
Gdy słońce ku zachodowi się chyliło, oddział lekkozbrojny wraz z rycerzami konnymi przez ulice grodu przemaszerował, budząc podziw i westchnienia ludu prostego.
Komentarze 4