Radny Przemysław Gliński na ostatniej sesji dopytywał kto projektował doprowadzenie wody do CKiR.
- Kto projektował doprowadzenie wody do górnej części Centrum Kultury i Rekreacji? Bo mieliśmy okazję być na komisji rewizyjnej w siedzibie Profilaktyki i Młodzieży i nie wiem, czy pan był i widział (radny kierował te słowa do Mariana Szarejko - przyp. red.), jak zostały pociągnięte rury i jak zostały zaprojektowane? Wiąże się to dzisiaj z tym, że trzeba remontować pomieszczenie piętro niżej. Nie wiem, czy tak każdy robi, że jak potrzebuje wody piętro wyżej np. w domku jednorodzinnym, to na parterze prowadzi przez wszystkie pomieszczenia rury pod sufitem.
Marian Szarejko, główny specjalista w Zespole ds. dróg i inwestycji gminnych odpowiadał:
- Cały problem polega na tym, że opracowujemy projekty w ograniczonym zakresie. Ten projekt był ograniczony w zasadzie do sali widowiskowej i jej zaplecza. Mankament polega na tym, że wielokrotnie opracowujemy projekty pod hipotetyczne wnioski, które będziemy składać. Niestety taka jest praktyka, że wiele projektów zalega w szafach i to jest problem wielu samorządów, nie tylko naszego. Jeżeli chodzi o szkody, które zostały spowodowane niżej, to przyjrzymy się im. Jeżeli się okaże, że wina leży po stronie wykonawcy, a wykonawca jest ubezpieczony od robót, zwrócimy się do ubezpieczyciela, oszacujemy straty i postaramy się z tego tytułu uzyskać odszkodowanie. Osoby, które wykonały ten projekt posiadają uprawnienia projektowe, uprawnienia budowlane do pełnienia samodzielnych funkcji, te projekty są weryfikowane zgodnie z planem budowlanym, a na to została wydana decyzja o pozwolenie na budowę. Trudno tutaj, nawet z punktu widzenia urzędnika, polemizować z rozwiązaniami technicznymi. Całość zostanie oceniona wtedy, kiedy inwestycja się zakończy.
- Czyli jeżeli powstawał projekt, związany z doprowadzeniem wody do CKiR, to nikt tego w gminie nie weryfikował? - dopytywał radny - Czy to idzie pod sufitem, czy w ziemi, czy będzie schowane w ścianie, czy podlegać będzie innym rozwiązaniom, które nie szpecą pozostałych pomieszczeń? Czy projektant może sobie dowolnie zrealizować swój projekt, a gmina przyjmuje wszystko bez żadnych uwag?
Główny specjalista podkreślił, że gmina nie przyjmuje wszystkiego, co projektant uzna za właściwe, jeżeli oczywiście zachodzi taka potrzeba. W tym wypadku projekt pod względem technicznym był dobrze sporządzony. Radny jednak podkreślał, że nie chodzi o techniczne walory projektu, ale efekt estetyczny. Zdaniem radnego, jeżeli teraz będzie trzeba ponieść koszty, żeby usunąć ten efekt wizualny, to jednak nie do końca projekt był sprawdzony.
Radny zaapelował więc do pani burmistrz:
- Mam taką propozycję, żeby ktoś reprezentował gminę, czyli głównego inwestora, tego, który płaci, żeby ktoś był tam na miejscu, zaglądał, sprawdzał na etapie projektowania, bo dzisiaj to już jest sprawa nie do odkręcenia. Nie uważam, żeby to była wina firmy, która zgodnie z projektem pociągnęła te rury w pomieszczeniu PiM. Może komuś się podoba pięć rur, które idą pod sufitem, jednak moim zdaniem można było to zrobić dużo zgrabniej. Warto by chyba było, aby ktoś z gminy przy takich dużych inwestycjach, nadzorował te prace. Bo za chwilę będzie trzeba te rury zabudować, potem pomalować pomieszczenie, a to są w końcu publiczne pieniądze.
Marian Szarejko nie zgodził się z tak postawioną tezą.
- Z tej wypowiedzi wynika teza, że inwestycja nie jest nadzorowana. Stanowczo się z tym nie zgadzam. Istnieją pewnie lepsze rozwiązania, jak w każdej dziedzinie. Proponuję, abyście państwo uzbroili się w cierpliwość. Jeżeli to będzie skończone, to będzie można to oceniać. Gdyby ten remont objął cały kompleks tego budynku, to rzeczywiście moglibyśmy rozmawiać o tego rodzaju problemach. Zadam w takim razie inne pytanie. Gdybyśmy podjęli decyzję, że wykorzystujemy pomieszczenia po byłej bibliotece (czyli tam, gdzie dzisiaj mieści się PiM - przyp. red.), to mogę powiedzieć w ten sposób, że równie dobrze, moglibyśmy zrobić świetny obiekt z wejściem od ulicy Niepodległości. Pytanie jednak jest takie: ile to wygeneruje środków. Przebudowa sali widowiskowej została ograniczona do pewnego minimum, to znaczy, że mieliśmy pewne ograniczenia.
Główny specjalista podkreślał jednocześnie, że do tej pory nie słyszał o mankamentach wizualnych. Zostanie to sprawdzone, a jeżeli coś zostało uszkodzone, to trzeba pamiętać, że wykonawca jest ubezpieczony. Zdaniem Mariana Szarejko wszystko jest pod pełną kontrolą.
(rak)