Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Ostatnie wydanie gazety SOS ,,Nasze wschowskie sprawy” zostało niemal w całości poświęcone propagandzie sukcesu nowej władzy, ich ciężkiej pracy w dążeniu do odnowy samorządu wschowskiego. Znalazły się nawet pytania typu – co z dziurą, nekropolią, czy też wskazania na pilne rozwiązanie sprawy cuchnącego rowu i oświetlenia ulicy Jasnej, dodatkowo z ironią i fałszywą troską pochylono się i wystosowano apel o ratowanie portalu zw.pl. Nie wiadomo do kogo zostały skierowane pytania i wskazania, bo zadawali je radni z ugrupowania pani burmistrz i wiceburmistrza. Nie sądzę, że były to pytania (interpelacje? prośby?) do mieszkańców lub radnych opozycji. Podejrzewam, że umieszczono te doniesienia tylko po to, żeby pokazać jaką troskę o miasto i aktywność wykazują właśnie ci radni, którzy w ten sposób pomagają mieszkańcom, pani burmistrz i wiceburmistrzowi. Pozostali radni jeżeli coś mówią, o coś pytają, przedstawiają propozycje, to są to działania (jak mówi pani burmistrz, str. 5 gazetki SOS) roszczeniowe, wycinkowe, ewidentne sabotowanie tego, co zaproponuje, aby tylko zrobić na złość, aby nie można było odnieść sukcesu.
Zapewne na poparcie słów pani burmistrz i po to, żeby mieszkańcy wiedzieli, co robią pozostali przedstawiciele samorządu, w gazetce bardzo dużo miejsca poświęcono krytyce radnych opozycji. Radni zamiast przytakiwać, chwalić albo siedzieć cicho, zadają zbyt dużo pytań, źle formułują uchwały, wytykają błędy, o coś proszą a tym samym dokuczają nowej władzy, przeszkadzają w ciężkiej pracy i niechybnie dążą do upadku miasta. Nie biorą przykładu z radnych Nasza Wschowa Nasz Samorząd, nie siedzą cicho, nawet nie podnoszą sprawy gołębi, tylko czegoś chcą od pani burmistrz i wiceburmistrza - a przecież mogliby zamilknąć, bo niektórzy nie powinni się odzywać. Mają mniejsze prawa, ponieważ wywodzą się ze środowiska lewicowego albo byli już radnymi i - co gorsza - popierali poprzednią władzę. Według działaczy SOS radni opozycji to szkodniki, przebudzeni ,,stachanowcy”, którzy nie mają pojęcia o wielkiej misji na rzecz miasta i gminy prowadzonej przez obecne władze. Takie opinie niczemu nie służą, nie pomogą pani burmistrz, ale też nie zaszkodzą radnym opozycji. Sądzę, że kto jest kim w radzie, kto działa na szkodę miasta a kto pracuje dla jego dobra, osadzą sami wyborcy.
Tą negatywną opinią o opozycji przejął się radny Kuchcicki, który dotychczas nie wiedział po której stronie ma stanąć (jak ta żaba na zebraniu zwierząt nie mogła się zdecydować, czy należy do mądrych czy pięknych i skakała raz w jedną raz w drugą stronę). Radny w wyborach startował z ugrupowania wywodzącego się z poprzedniej władzy, następnie długo myślał i wybrał tych, którzy mu coś zaoferowali. Taki targ albo układ - ja zaatakuję bardzo szanowaną w społeczeństwie, pracowitą, odnosząca sukcesy, ale niewygodną, blokującą posadę dla waszego człowieka osobę, a wy mi dacie czego potrzebuję. I w ten sposób radny, bezrobotny historyk wykonał to, co uważał za słuszne, zasiał wątpliwości co do uczciwości, jakości pracy pani dyrektor muzeum, zakwestionował jej umiejętności i zasadność prowadzenia stowarzyszenia CzasArt. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już po trzech dniach po wystąpieniu, radny Kuchcicki został pracownikiem CKiR (?!) Nie wiadomo na jakim stanowisku, nie wiadomo za jakie wynagrodzenie, ale ważne, że ma pracę, bo taki utalentowany - a przede wszystkim lojalny wobec władzy - radny nie mógł się marnować.
Pan radny już kiedyś był zatrudniony w CKiR na stanowisku do spraw pozyskiwania środków zewnętrznych. Czy kiedykolwiek coś pozyskał nie wiadomo, nikt nie może udzielić konkretnej odpowiedzi, nikt nie słyszał, żeby pan Kuchcicki wykazał się czymś, co by dawało wymierne efekty. Wygląda na to, że był mało wydajnym pracownikiem, bo mu szybko podziękowano. Teraz, świadomy swoich poprzednich błędów, być może lepiej się przyłoży do pracy. A może nawet udowodni, że potrafi pozyskać dodatkowe fundusze dla CKiR–u i choć trochę dorówna pani dyrektor muzeum, która na ten rok pozyskała dla placówki 100 tys. zł.
Nie wiadomo czy w efekcie wątpliwości pana radnego, czy wynikało to z planów urzędu miasta, ale dodać trzeba, że podjęcie pracy w CKiR przez radnego zbiegło się ze skierowaniem do muzeum tzw. audytu czyli po polsku - zarządzono przeprowadzenie kontroli. Nie sądzę, że podejrzenia pana radnego o niegospodarność potwierdzą się, bo na wynik końcowy trzeba poczekać. Natomiast radzę panu radnemu nie mieszać, nie manipulować, nie insynuować i wymyślać zarzutów pod adresem działalności a przede wszystkim podnoszenia wątpliwości, kto może a kto nie powinien przewodniczyć stowarzyszeniu Czas.Art. Nie oczekujemy od pana pomocy, ale prosimy, aby pan nam nie przeszkadzał. Działamy społecznie, nie licząc czasu a nawet swoich pieniędzy. A pani Marta Małkus jest przewodniczącą, bo jest najbardziej kompetentna, posiada wiedzę i umiejętności, potrafi doskonale oddzielić pracę w muzeum i w stowarzyszeniu. Nie podnosimy zasadności łączenia pracy zawodowej z działalnością w stowarzyszeniu SOS, choć wszyscy wiemy, że jego członkowie już pracują w ratuszu, otrzymali pracę w jednostkach podległych albo są radnymi.
Radnemu Kuchcickiemu internauci wystawili rachunek, podsumowali jego dotychczasową działalność, jego umiejętności, zdolności, ocenili jego moralność, napisali już wszystko. Pracę radnego na etacie w CKiR a przede wszystkim jej efekty ocenią jego pracodawcy. Natomiast wyborcy oczekują, że radny zabierze się za prawdziwą pracę społecznika. A do zrobienia jest wiele i pan radny wie o czym piszę. Co prawda problem panu radnemu zgłosiłam ustnie, na ulicy (nie ma dyżurów radnych a w czasie sesji lub po obradach radni też są zajęci) i być może w ferworze walki o stanowisko pracy dla siebie radny zapomniał, o co postulowałam. Widziałabym radnego, jak z zapałem i zaangażowaniem, takim jak w trakcie kampanii wyborczej, chodzi po domach, rozmawia, namawia do poparcia jego propozycji w ramach opracowanego przez siebie budżetu obywatelskiego. Jeżeli radny udowodni, że potrafi walczyć o społeczne dobro, jak o swoje sprawy, doprowadzi do wykonania niewielkiego projektu (bo pieniądze z budżetu obywatelskiego też niewielkie), to może kiedyś wyborcy będą z uznaniem o nim mówić a może nawet zamontują tabliczkę z napisem – Zaułek Kuchcickiego. I wtedy pan radny będzie mógł z ulgą powtórzyć motto zawarte w jego książce pt. ,,Dzieje kościoła katolickiego we Wschowie…..” – non omnis moriar (nie cały umrę).
Janina Grzyb
Komentarze 22