Mamy jednak w radzie radnych, którzy są przedstawicielami części mieszkańców. W ostatni poniedziałek 10 z nich zdecydowało o tym, że budynek nie zostanie odkupiony od inwestora. Tych 10 radnych reprezentuje sporą część mieszkańców. Nie wiem czy wszyscy ich wyborcy podzielają ich wybór, ale jestem przekonany, że są głosem tej części mieszkańców, która jest zdania, że zamieszanie wokół kina Hel nie można tak jednoznacznie oceniać, jak to robi na przykład wiceburmistrz Miłosz Czopek. Dla części wschowian nie jest to, jak chce wiceburmistrz, wojna polityczna, nie za bardzo wiadomo również, co ma na myśli Miłosz Czopek, kiedy mówi o moralności i etyce w biznesie. Tym bardziej, kiedy z jednej strony wiceburmistrz powołuje się na moralność, a z drugiej strony dla lokalnych mediów mówi coś o pieniądzach, które gmina wypłaca swoim pracownikom, którzy są jednocześnie członkami stowarzyszenia Czas ART. Co chce przez to powiedzieć osoba, która powołuje się na tak szlachetne zasady, jak moralność w biznesie? Czy ma na myśli to, żeby pracownicy gminy uważali, co robią, bo gmina przestanie im płacić? To znaczy zwolni tych pracowników? A może wiceburmistrz stawia na moralność w biznesie, ale w samorządzie stawia na niejednoznaczne wypowiedzi, które można dowolnie rozumieć? Również w ten sposób, że w ramach osobliwie pojmowanej moralności zastrasza się pracowników. A może na tym polega moralność i etyka w samorządzie, że z niewiadomych przyczyn zabiera się mojemu koledze redakcyjnemu Olkowi Ziemkowi 4 z 9 godzin, które do tej pory miał zapewnione w szkole? I czy nie zabiera mu się tych godzin, ponieważ moralność wschowskiego samorządu właśnie na tym polega, aby podcinać skrzydła każdemu, kto jest innego zdania niż przedstawiciele wschowskiego samorządu? A może etyka i moralność polega na poniżaniu pracowników Spółki Komunalnej, o czym jakiś czas temu można było przeczytać w wyroku sądu? Chyba, że etyka i moralność zdaniem wiceburmistrza nadają się do jednych spraw, a w innych są zbędne. Bo jeżeli na tym to wszystko ma polegać, to zapewniam, że są na takie zdarzenia inne słowa i one nic z etyką i moralnością nie mają wspólnego, a więcej z małostkowością i zepsuciem.
Wynikałoby więc z tego całego zamieszania, że posługujemy się we Wschowie wielkimi słowami, które są nieadekwatne do sytuacji. A kiedy te wielkie słowa, jak moralność, etyka i Bóg wie, co jeszcze wykorzystujemy w każdej nadarzającej się sytuacji, to jaką one właściwie mają wartość? Tracą swoje znaczenie, szczególnie w ustach osób, które stoją na czele wschowskiego samorządu. Bo czyż od tych osób mieszkańcy nie powinni wymagać umiaru, rozsądku i umiejętności dialogu? Kiedy rzeczywiście przyjdzie poważna, sytuacja kryzysowa, to jakich słów będziemy używać, jeżeli wykorzystaliśmy cały ich potencjał do spraw małych?
Tak, czy owak, moralnością i etyką, rozumianą na modłę wiceburmistrza, nie udało się przekonać ani części radnych, ani części mieszkańców Wschowy. Zdaję sobie sprawę, że być może nawet większa część mieszkańców wolałaby wyburzyć ten budynek, bo nie widzą w nim ani zabytku, ani niczego wartościowego. Siłowymi metodami nie da się tego rozwiązać. Trzeba szukać innych sposobów. Jakich? Od tego właśnie są burmistrzowie. Po to ich wybraliśmy, żeby w sprawach konfliktowych, szukali takiego rozwiązania, które bardziej będzie łączyć mieszkańców, niż ich dzielić.
Rafał Klan