Rafał Klan: Jakie znaczenie dla osoby wierzącej mają święta Wielkiejnocy?
Ksiądz proboszcz Krzysztof Maksymowicz: Jezus świętował wyjście Izraela z niewoli egipskiej. Swoją postawą wypełnił obietnicę nowego nieba, jako ziemi obiecanej, do której szli Izraelici po wyjściu z niewoli. Nasze świętowanie nie jest wyjściem z niewoli politycznej, ale bardziej z niewoli śmierci, która każdego dotyka. I ten kto w to uwierzy i zaryzykuje pójść za Jezusem, ma obietnicę, że chociażby umarł, będzie żył. I to jest chyba najtrudniejsza decyzja, bo człowiekowi wydaje się, że śmierć jest jego ostatnim doświadczeniem. Wierzymy jednak, że obietnica Jezusa nie jest marzeniem czy żartem Pana Boga, ale realną drogą do przyszłości. Stąd podczas Wielkanocy, jakby wpisujemy się na listę obecności, dając tym samym dowód na to, że nie rezygnujemy z przyszłości, która jest wiecznością.
W jaki sposób dobrze przygotować się do świąt Wielkanocy?
Najpierw przygotowujemy się przez Wielki Post. Czytania na nabożeństwach przypominają o naszej biedzie, słabości i nieudolności, czyli najkrócej mówiąc o naszych grzechach. Ale jest pewien fragment Bożego przekazu, który czasami mi umykał. Dostrzegam dzisiaj w każdym Bożym Słowie czytanym w Wielkim Poście, że Bóg chce człowiekowi pomóc, chce zbawić. Pytanie oczywiście, czy chcemy z tego skorzystać. To już jest oczywiście bardzo osobista odpowiedź każdego człowieka. Zawsze myślałem, że Wielki Post to jedno wielkie utrapienie, bo trzeba się w wielu sprawach ograniczać. Bóg jednak przez swoje Słowo pokazuje, że nie przychodzi do nas po to, żeby nas ograniczać, ale po to, żeby zaproponować swoją pomoc, żeby przebaczyć i uratować. Trzeba to tylko odkryć.
Co może pomóc człowiekowi, aby zrozumiał, że Bóg nie przychodzi po to, aby ograniczać, ale żeby pomóc? Trzeba w ten przekaz uwierzyć? Otworzyć się na takie przesłanie?
Jedno bez drugiego nie będzie istniało. Fakt, że wierzymy, to zasługa Pana Boga. To znak, że Bóg do nas się odezwał. I wtedy od nas zależy, czy odpowiemy na ten głos, czy podejmiemy staranie i czy będziemy chcieli odpowiedzieć na ten głos, a w pewnym sensie, czy zdecydujemy się zaryzykować. Bo, jak pisał Paweł, wiara jest poręką tych dóbr, których nie widzimy, a których się spodziewamy.
A kiedy nadchodzi Triduum Paschalne, co jest dla chrześcijan ważniejsze? Śmierć, bo wskazuje na grzeszność człowieka czy zmartwychwstanie Chrystusa, bo dzięki temu jest obietnica nowego życia?
Myślę, że tych dwóch spraw nie możemy oddzielać. Śmierć była wynikiem wielkiego cierpienia, ale bez śmierci nie byłoby zmartwychwstania. Triduum pokazuje drogę Jezusa Chrystusa, ale również naszą, bo my również tę drogę przejdziemy, bo wędrujemy, cierpimy, bo umieramy. Ale jest jeszcze poza tym obietnica nowego życia, więc tego nie sposób oddzielić od siebie. Mogę sobie wyobrazić, że Pan Bóg w inny sposób rozprawia się z naszą biedą, ale wielu teologów zwraca uwagę na to, że Jezus przeszedł tę drogę, po to, by pokazać jak straszny jest grzech. Czasami nam się wydaje, że grzeszymy, bo tak chcemy, ale czasami jest to szczyt egoizmu, bo nie myślimy wtedy o innych. Tutaj mamy pokazane, że nawet najbardziej niewinny człowiek w sposób demokratyczny został skazany na śmierć mimo tego, że był niewinny. I to jest moim zdaniem obrzydliwość grzechu, że można zakrzyczeć prawdę, a wybrać to, czego się chce dla własnej korzyści.
W całym kraju przekaz zbliżających się świąt jest wspólny. Zastanawiam się, czy może on mieć trochę inne zabarwienie na przykład dla wspólnoty z konkretnej parafii, konkretnego miasta? Na przykład ze Wschowy. Na co mieszkańcy naszego miasta mogliby zwrócić uwagę, przygotowując się w sposób duchowy do świąt?
Uczniowie Jezusa nie za bardzo rozumieli co się dzieje, kiedy pojmano ich nauczyciela. Byli przerażeni. Ale, co ważne, byli wtedy razem. Pomimo tego, że się bali pozostawali ze sobą. Po śmierci Jezusa debatowali i zastanawiali się co dalej. Niektórzy z nich może i dezerterowali, opuszczali Jerozolimę ze strachu przed konsekwencjami. Wydaje mi się, że żyjemy trochę w podobnym świecie. W poszukiwaniu środków do życia, szczęścia wiele rodzin się rozjechało po świecie. Dla mnie cudem byłoby spędzić święta Wielkanocne w gronie, we wspólnocie rodzinnej. Tak, aby wspólnie przeżywać obietnicę nowego życia. Razem, nie w samotności. Myślę, że to byłoby dobre świadectwo dla całej rodziny, dla rodziców, dzieci. Bo chociaż czasami się od siebie odsuwamy, czasami gdzieś pędzimy, za czymś gonimy, to wspólne świętowanie Wielkanocy, daje nam z jednej strony świadomość trudów życia, ale zarazem poczucie obietnicy pokoju i bycia razem. Bo my chcemy być razem pomimo tego, że czasami nas świat rozprasza.
To zapytam jeszcze o zmiany w parafii. Kiedy parafianie mogą liczyć, że przeniosą się do nowego budynku kościoła.
Mamy taką nadzieję i pragnienie oraz staramy się, aby 14 maja świętowanie I Komunii Świętej odbyło się już w nowym kościele. Nie potrafię wszystkiego przewidzieć, ale takie mamy plany. W tym roku do pierwszej Komunii przystąpi około 150 dzieci, w poprzednich latach była to grupa około 50 dzieci. Ten fakt też nas mobilizuje i robimy co tylko możemy, aby tego terminu dochować. Nie mogę obiecać na 100%, że nam się uda, ale na pewno zrobimy wszystko, aby tak się stało. Zaprosiliśmy na 8 czerwca księdza biskupa, który zaproszenie przyjął, na pierwsze pobłogosławienie świątyni. To jeszcze nie będzie namaszczenie, bo nowy kościół musi spełnić przepisy liturgiczne i na przykład posiadać stały ołtarz. 8 czerwca o godzinie 17:00 odbędzie się udzielenie sakramentu bierzmowania młodzieży z całego dekanatu oraz odpust parafialny i uroczyste pobłogosławienie świątyni.
Dziękuję za rozmowę.