Avia gromi rywali, zwycięstwa Dębu i Korony
Niedziela, 03 kwietnia 2011 o 15:13, autor: michal 4
Pewne zwycięstwo na własnym boisku odnieśli piłkarze z Siedlnicy. Historia tego meczu skończyła się praktycznie w 25 minucie, kiedy to gospodarze prowadzili 4:0.
Druga połowa nie była porywającym widowiskiem. Goście chcieli już wracać do domu, a gospodarze wpuścili na boisko kilku młodych zawodników, którzy ogrywają się dopiero na boiskach klasy A. Piłkarzom Orła Otyń udało się strzelić honorowa bramkę. 5 minut przed gwizdkiem również miejscowi zdołali jeszcze trafić do siatki, ustalając wynik na 5:1.
Na początku byliśmy bardzo skoncentrowani, dlatego pierwsza połowa była w naszym wykonaniu zdecydowanie efektowniejsza – mówi Rafał Przewocki najbardziej doświadczony zawodnik Avii - Trzeba jednak przyznać, że przeciwnik nie był zbyt wymagający. Bramki dla drużyny z Siedlnicy zdobywali: Grześkowiak (8 minuta, 15, 25), Cholewa (22), Ścigocki (85). Gramy młodym zespołem, który się dopiero uczy, jest to jednak nasze 4 zwycięstwo w tej rundzie i póki co można powiedzieć, że jesteśmy rycerzami wiosny. Nasz cel jest więc prosty, utrzymać dobrą formę do końca sezonu i potwierdzić to wysoką pozycją w tabeli. - podsumowuje Przewocki.
Najlepsza drużyna z naszego powiatu od początku dzisiejszego spotkania zdecydowanie przeważała nad rywalem. - Byliśmy lepsi, przeciwnik bronił się jednak całą jedenastką na swojej połowie – mówi prezes Dębu Wiesław Klecha – stan boiska w Wilkowie również nie ułatwiał nam gry. W 20 minucie w słupek trafił Paweł Wieczorek. Na bramkę zawodnikom z Przybyszewa przyszło czekać do 40 minuty, bramkarza gospodarzy pokonał Łukasz Strzelec.
- W drugiej połowie gra się troszeczkę wyrównała, ale miejscowi ani razu nie zagrozili poważnie naszej bramce. Atakowali, ale cały czas 5 piłkarzy Bizona zostawało w obronie. Nam brakowało sił, bo chłopacy rozgrywali zaległy mecz w środę, nadal jednak przeważaliśmy na boisku – relacjonuje Klecha. Kropkę nad i postawił Adrian Łobusiński, który w 88 minucie drugą bramką dla Dębu pozbawił gospodarzy złudzeń.
Z tarczą z wyjazdowego spotkania powrócili także piłkarze Korony. Mecz w Nowym Miasteczku nie zaczął się jednak po myśli drużyny ze Wschowy. Od 3 minuty przegrywaliśmy 1:0, chłopacy nie byli odpowiednio skoncentrowani i znowu musieliśmy odrabiać straty – mówi trener Tomasz Romanowicz. Do szatni to gospodarze schodzili przy korzystnym rezultacie, choć na boisku przeważali goście.
W drugiej połowie od pierwszego gwizdka do ataku przystąpili wschowianie. - Tak naprawdę kontrolowaliśmy to spotkanie, a bramka musiała kiedyś wpaść. W 55 minucie do siatki zespołu z Nowego Miasteczka trafił w końcu Marcin Dobrowolski. W 75 gola dającego Koronie prowadzenie strzelił Krzysztof Fiebig. Od 80 minuty wschowska drużyna grała w dziesiątkę. Drugą żółtą, a konsekwencji czerwoną kartkę dostał jeden z obrońców. Podeszliśmy do tej sytuacji spokojnie. W końcówce gospodarze próbowali wyrównać, ale my mądrze się broniliśmy i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo – podsumowuje trener Romanowicz.
[gallery link="file"]