Dyskusję o odpadach rozpoczął wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Paweł Giezek, przypominając swoją prośbę o zamontowanie kosza ulicznego przy wejściu do Parku 1000-lecia. Miłosz Czopek, odpowiadając radnemu na piśmie, wyraził opinię, że zamontowanie w tym miejscu kosza ulicznego jest bezcelowe, ponieważ pojemnik na śmieci znajduje się nieopodal, przy sklepie.
Kto lub co jest winne? Brak kosza, czy mieszkańcy?
- Wysoka rado, wchodząc do parku 1000-lecia pierwszy pojemnik na odpady znajduje się około 70 metrów w głąb parku, licząc od ulicy Bocznej - mówił Paweł Giezek - Pan burmistrz mówi, że przyczyną występowania zanieczyszczenia w miejscu, które wskazałem, nie jest brak kosza na śmieci, a tylko i wyłącznie nieodpowiedzialność osób, które w tym miejscu co jakiś czas wyrzucają odpady.
Podobnie, jak wiceburmistrz, myśli radna Emanuela Stanek-Juśkiewicz. Za przykład podała odpady, zostawiane na jej posesji.
- Na mojej posesji znajduję papierki po słodyczach, jest folijka i sreberko z każdej paczki papierosów. Młodzież siada na schodach kamienic, skubie słonecznik bezpośrednio na chodnik, mieszkańcy palą papierosy w oknach, wyrzucają pety, piją piwo, a potem stłuczona butelka leży na chodniku.
Zmienić strategię
Radna zaproponowała, aby zmienić strategię i zamiast zwracać uwagę burmistrzowi, zwrócić się do mieszkańców, aby zadbali o czystość wokół siebie. Radna podała jeszcze jeden przykład.
- Na tyłach miejskich szalet znajduje się kontener na odpady mieszane. Osobno stoją pojemniki na szkło, papier i plastik. Jednak od czasu do czasu znoszone są tam stare wersalki, krzesła, kanapy i inne rzeczy. Niestety do momentu, kiedy zostaną odebrane odpady wielkogabarytowe, taka dekoracja znajduje się w środku miasta. I tak też jest w innych częściach Wschowy - mówiła radna - ale to mieszkańcy powinni zwracać uwagę na fakt, w jakim czasie takie odpady powinny być składane.
Nie dyskutujemy, jak rozwiązać problem
Radny Łukasz Tkacz z kolei zaproponował rozwiązanie, które polegałoby na tym, że w kluczowych miejscach Wschowy pojawiłyby się kontenery, w których można by składować wielkogabarytowe odpady do czasu aż zostaną odebrane.
Radna Stanek-Juśkiewicz nie zgodziła się jednak z radnym Tkaczem. Zdaniem radnej problem nie jest z kontenerami, tylko z mieszkańcami. Jedni potrafią zostawić odpady wielkogabarytowe w terminie do tego przeznaczonym, inni mieszkańcy znoszą odpady w różnych terminach.
- Osobiście boli mnie to, że kiedy rozmawiamy o jakimś problemie, to skupiamy się na problemie. Nie dyskutujemy jednak, jak rozwiązać problem - odpowiadał radny Tkacz - podaję konkretne pomysły, jak rozwiązać tę sprawę. Jeżeli problem istnieje 3, 4, 5 lat, to wypracujmy taki model, który rozwiąże ten problem. Podaję pomysł, jak go rozwiązać, a pani mówi, że jest harmonogram wywozu odpadów. Widzimy jednak, że to się nie sprawdza.
A co z rzeczami, zostawianymi pod kontenerami na odzież?
Do dyskusji włączył się wiceburmistrz Miłosz Czopek, podając za przykład kontenery na odzież. W ocenie wiceburmistrza mieszkańcy zostawiają odzież obok kontenerów. Wystarczy jednak większy powiew wiatru, a odzież można znaleźć w różnych miejscach, można nawet wtedy zrobić zdjęcie, jako dowód zaśmieconego miasta.
- Mieszkańcy dlatego zostawiają odzież obok kontenerów - tłumaczył z kolei Paweł Giezek - aby ktoś inny te rzeczy przejrzał, zanim trafią do kontenera. Trzeba sobie głośno to powiedzieć, że odzież, która znajduje się w tych kontenerach jest dalej sortowana i sprzedawana.
Radny przypomniał również, że wielkogabarytowe odpady można zostawić w Punkcie Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, który znajduje się na ulicy Kazimierza Wielkiego.
(rak)