TworzymyGłos Regionu

reklama

Ze Wschowy w daleki świat. W drodze do Lille

Sobota, 23 maja 2015 o 17:43, autor: 7
Ze Wschowy w daleki świat. W drodze do Lille

Urodził się w 1970 roku we Wschowie. 19 lat później opuścił miasto, wyjeżdżając do Niemiec, stamtąd do Holandii, zatrzymując się na dłużej we Francji, gdzie wstąpił do Legii Cudzoziemskiej. Służył tam 18 lat. Był we wszystkich zapalnych miejscach, które od 1991 roku elektryzowały opinię publiczną. W Iraku, Somalii, byłej Jugosławii, w Kosowie. Otrzymał najwyższe wojskowe odznaczenie z rąk ówczesnego prezydenta Francji Jaquesa Chiraca (na zdj.). Mieszka dzisiaj z rodziną we Francji.

Jest początek 1989 roku. Młody wschowianin otrzymuje paszport, wykupuje wycieczkę do Niemiec i opuszcza kraj. Od dawna planuje wyjazd z Polski. Jest to czas, kiedy Polacy, w tym wschowianie, dorabiają za granicą. Wracają do kraju, do swoich rodzinnych miast, opowiadają, jak wygląda życie poza granicami kraju. Nie jest tak szaro, brudno, półki w sklepach uginają się od produktów, o których w Polsce można tylko marzyć. Młody Alex chce spróbować takiego życia. - Zawsze chciałem żyć na swój rachunek - mówi - nie chciałem być nikomu dłużny. Ani rodzinie, ani znajomym. Na wszystko chciałem zapracować swoimi rękami. Dlatego też wyjeżdżając ze Wschowy nie miałem wobec nikogo żadnych zobowiązań. Nikomu nie naplułem w twarz, nikomu nic nie zrobiłem, tylko wyjechałem. Rodzice nic o planach Alexa nie wiedzieli. - Powiedziałem im w dniu wyjazdu o 6 rano, że za godzinę wyjeżdżam i wrócę, jak zdobędę obywatelstwo innego kraju. Nie wiedziałem, kiedy to będzie, wiedziałem tylko, że wyjeżdżam do Niemiec. Na miejscu stara się o azyl. Przebywa w obozie dla obcokrajowców. - Były dwa obozy - dla rodzin i dla mężczyzn. Trafiłem do tego drugiego. Co tydzień otrzymywaliśmy po 120 marek. Takie kieszonkowe. Mieszkałem razem z Polakami. Byłem chyba tam najmłodszy. Pozostali mieli po 30, 40, 45 lat. W dniu wypłaty Polacy przychodzili do takich jak ja Polaków i wymuszali na nas, aby oddać im część pieniędzy z tego kieszonkowego. Jeżeli ktoś się im stawiał, był bity. Nie było innego wyjścia, bo tak czy inaczej zabraliby nam pieniądze - opowiada - dlatego postanowiłem stamtąd uciec i wybrałem się do obozu dla rodzin, który był oddalony o 50 kilometrów. Alex nie ukrywa, że miał dosyć tego, co spotkało go od Polaków w obozie dla mężczyzn. Postanowił sie ukrywać i nie rozumiał dlaczego jest wykorzystywany, skoro nikomu nic nie zrobił. - Problem jednak wrócił - mówi. - Do tego obozu dla rodzin, przyjeżdżali mężczyźni i wymuszali na rodzinach, aby organizowały w piątki spotkania z kobietami. Wie pan, to były czasy, gdzie jeżeli już ktoś zdecydował się wyjechać z Polski, starał się o azyl, to był gotów zrobić wszystko, żeby tylko nie wrócić do kraju. Rodziny sprowadzały do siebie kuzynki, siostry, a mężczyźni przyjeżdżali i wymuszali wieczorne spotkania z kobietami. Gdyby któraś z rodzin nie zgodziła się na to, to byłaby zastraszana, może nawet pobita. Wszyscy się bali. Piątkowe, wieczorne spotkania odbywały się w piwnicy. Alex zaznacza, że do dzisiaj ma problem z tym, w czym uczestniczył. Po pierwsze nie sposób tego zapomnieć, wyrzucić z siebie. Po drugie, kiedy o tym opowiada, nie jest pewien, czy mu w to ktokolwiek uwierzy. Nie rozmawia o tym z każdym, ale czuje, że musi to z siebie wyrzucić. Nie chce tego trzymać w sobie. - Byłem tylko na jednym takim spotkaniu. Polegało to na tym, że piło się do nieprzytomności. Dopóki głowy kobietom nie wpadły w talerz. Wtedy mężczyźni wykorzystywali te kobiety. Będąc w środku nie mogłem nic zrobić. Bałem się ruszyć z miejsca. Mogłem tylko siedzieć, płakać i wyobrażać sobie, co mogą ze mną zrobić. Bo nie ukrywam, że to byli ludzie, którzy mogli tak samo potraktować i kobietę i mężczyznę. Alkoholu nigdy nie piłem. Ani w Polsce, ani poza jej granicami. Nie wiem, co to znaczy alkohol. To wszystko skończyło się o 6 rano. Stamtąd poszedłem na policję i o wszystkim powiedziałem. A że takie sceny miały miejsce co tydzień, obiecałem, że przyjdę po nich w następny piątek o 3 nad ranem i pokażę im tę piwnicę, w której dzieją się rzeczy niezrozumiałe i niemożliwe, żeby miały miejsce. W następny piątek Alex zaprowadził tam policjantów. A potem stamtąd uciekł. Nie wie, czym się ta historia skończyła. Nigdy więcej tych ludzi nie spotkał na swojej drodze. - Uciekłem do Holandii. W Niemczech przebywałem 4 miesiące, miałem 19 lat, jedyne co zobaczyłem, to kradzież, oszustwo, gwałt i rozbój. Nie miałem pracy, nic. Jedyne, co miałem, to te obrazy, które do dzisiaj mam w głowie. Nic nie mam do Polaków. Mówię tylko o tym, czego doświadczyłem. Nie mogłem wtedy zrozumieć, że coś takiego w ogóle ma miejsce. Widziałem Polaków, alkohol i rzeczy, za które nie można ot tak przeprosić. Jak ktoś zrobił coś takiego, to zrobi to po raz drugi, trzeci i kolejny, będzie robił tak cały czas. To, co do mnie należało, to powiadomić o tym policję. Na zachodzie miała być praca, raj, pieniądze, inne życie. Na tym etapie to, co zobaczył 19-latek było zaprzeczeniem tego, do czego dążył. A jednak wiedział, że nie chce wracać do Polski. - To nie była moja ścieżka. Gdybym wrócił, to czułbym, że wszystko na nic. Nie było dla mnie powrotu. W mojej głowie miałem tylko jedno - iść do przodu, nie wracać do tego, co było. Poza tym nie kontaktowałem się z moją rodziną. Mieli w tym czasie dużo problemów z mojego powodu. Na głowie milicję, Wojskowa Służbę Wewnętrzną i inne urzędy. Musieli mnie wymeldować i uznać, że zaginąłem, to był wtedy jedyny sposób, aby mieć problem z głowy. Wiedzieli, że wyjechałem do Niemiec, nie mieli pojęcia co się ze mną dzieje. Kiedy już wstąpiłem do Legii Cudzoziemskiej, to skontaktowałem się z rodzicami. Byli zaskoczeni. Nie wiedzieli, co to znaczy. A po drugie mieli świadomość, że nie poszedłem do wojska w swoim kraju, tylko w obcym. Ale do tego jeszcze wrócimy. W każdym razie wiedziałem wtedy, uciekając z Niemiec do Holandii, że nie mogę wracać do kraju, bo to krok wstecz. W Holandii czekały na Alexa podobne procedury. Obóz dla uchodźców i oczekiwanie na azyl. O tym, czy można było w ogóle ubiegać się o pozostanie w kraju, decydował sąd. - Wcześniej ubiegałem się o azyl w Niemczech, więc sąd nakazał mi powrót tam i dopełnienie wszystkich formalności. Wiedziałem już, że nie będę się cofał i trzeba szukać nowego miejsca. I właśnie wtedy jeden z Polaków, którego poznałem w Holandii, kiedy usłyszał ode mnie, jaki jest wyrok sądu i że nie chcę wracać do Niemiec, powiedział, że we Francji jest Legia Cudzoziemska. Co to jest? - spytałem. A on na to, że to wojsko. Co oni dają? I wtedy usłyszałem, że po pięciu latach służby otrzymam obywatelstwo francuskie. Wsiadłem w pociąg i pojechałem do miejscowości Lille. Ale na miejscu Alex nie od razu decyduje się na ten krok. Jeszcze jedzie do Paryża. Nie zna języka i nie ma pojęcia, co ze sobą zrobić. - Pamiętam taki moment, kiedy siedzę w Paryżu pod drzewem i pytam sam siebie: co ty tutaj robisz, czego szukasz? - opowiada - wróciłem do Lille, odnalezienie jednostki nie było trudne, ponieważ na plakatach Legia Cudzoziemska reklamowała werbunek. Spisałem adres, pokazałem go napotkanej żandarmerii, dając im do zrozumienia, że chcę się tam udać. Zawieźli mnie i w ten sposób zaczęła się moja 18-letnia przygoda w Legii Cudzoziemskiej. Wtedy wiedziałem tylko dwie rzeczy, że jest to wojsko i po pięciu latach otrzymam francuskie obywatelstwo. Nic więcej nie wiedziałem. Tutaj zmieniono mu imię, nazwisko i datę urodzenia. Przez rok sprawdzano skąd jest i co do tej pory robił, czy jest poszukiwany lub karany. CDN
REKLAMA
POLECAMY
REKLAMA

Komentarze (7)

avatar

avatar
~Maskdad
23.05.2015 19:06

Dobra lektura :)

avatar
~mm
23.05.2015 21:20

Nie wiem dlaczego ale wydaje mi nie że go znam.Jego rodzice są moimi sąsiadami z ul.Polnej?!

avatar
~pamiętający
23.05.2015 21:50

Ciekawy początek, czekamy Alexie na ciąg dalszy. Do wszystkich narzekających na otaczającą nas rzeczywistość: pomyślcie, jak wspaniale było w ówczesnej Polsce, ( tylko 26 lat temu ! ) skoro ludzie zgadzali się na takie upokorzenia, o których opowiada Alex, byleby się stąd wyrwać.

avatar
~ER
24.05.2015 02:54

Bardzo ciekawa historia

avatar
~ptm
24.05.2015 11:01

też wydaje mi się że go znam kiedyś taka historia miała miejsce kiedyś był dobrym sportowcem znam go z klubu motocrosowego

avatar
~mm
24.05.2015 12:06

P.R.

avatar
~Przemek
27.05.2015 11:19

Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Super !!!

Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu zw.pl? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock na zw.pl