By ratować rodzinę i dom stanął twarzą w twarz z żywiołem. Niestety w wyniku pożaru doznał rozległych poparzeń. „Ostatnie co pamiętam z tamtej nocy, to moment, w którym prosiłem żonę, żeby uciekała z naszymi dziećmi i jak najszybciej wezwała straż pożarną… Ja rozpocząłem walkę z ogniem” - wspomina Łukasz Topa ze Wschowy.
wróć do artykułu