W założeniu miał to być odwet za ostrzelanie przez Niemców Leszna już w pierwszym dniu II wojny światowej, czyli 1 września. Ponadto zaatakowanie wroga na jego terytorium miało służyć podbudowaniu samopoczucia polskich żołnierzy oraz zasiać panikę pośród niemieckich mieszkańców Wschowy, którzy znajdowali się pod silnym wpływem ideologii hitlerowskiej (już w 1933 r. nadali Adolfowi Hitlerowi tytuł honorowego obywatela miasta).
W Wypadzie pod Wschową wzięły udział dwa oddziały. Pierwszy, pod dowództwem pułkownika Władysława Wiecierzyńskiego, składał się z II kompanii kapitana Edmunda Lesisza i plutonu artylerii kapitana Ludwika Snitko. Drugim – szwadronem porucznika Wacława Chłopika (składającym się z 11 czołgów rozpoznawczych TKS) dowodził osobiście generał Roman Abraham. Ponadto obserwowaniem sytuacji na granicy i przekazywaniem za pomocą radiostacji informacji do dowództwa zajmował się przebywający w lasach po stronie niemieckiej szwadron 17 Pułku Ułanów dowodzony przez porucznika Tadeusza Stryję.
Przebieg akcji był następujący: autobusami z Leszna podwieziono do Długich Starych piechotę, o godzinie 16.00 nastąpił atak skierowany ku granicy niemieckiej. Najpierw zaatakowana została niemiecka strażnica graniczna w Dębowej Łęce przez oddział piechoty kapitana Lesisza, który otrzymał szybkie wsparcie ze strony nadjeżdżających czołgów. Całkowicie zaskoczyło to Niemców wywołując ich panikę i ucieczkę w kierunku Wschowy. Dalszym etapem było dokonanie ostrzału artyleryjskiego Wschowy przez oddział kapitana Snitko z terenu zdobytej właśnie Dębowej Łęki, co wywołało panikę wśród jej mieszkańców. Do rogatek samej Wschowy zbliżył się pluton podporucznika Perkiewicza. Jednak w planach dowództwa nie zakładano próby zdobycia Wschowy. Dlatego generał Roman Abraham wydał rozkaz zakończenia akcji i wycofania się do Leszna.
Wypad pod Wschową jest rzadkim przykładem działań oddziałów polskich podczas kampanii wrześniowej na terenie wroga, ale dodać trzeba, że nie jedynym. Granica z Rzeszą została przekroczona także tego dnia przez oddziały polskie w okolicach Rawicza. Upamiętnieniem opisanych tu wydarzeń jest głaz wraz z przytwierdzoną do niego tablicą informującą o tym, co się tu działo, postawiony we wrześniu 1961 r. przy drodze wylotowej do Leszna. Obecnie stoi on w bezpośrednim sąsiedztwie Ronda Leszczyńskiego, do którego wyjeżdżając ze Wschowy można dojechać albo z ulicy noszącej nieprzypadkowo nazwę 55 Poznańskiego Pułku Piechoty, albo od strony ulicy Daszyńskiego, która w bliskim sąsiedztwie (naprzeciw stacji benzynowej Bliska) ma łączność z ulicą 17 Pułku Ułanów.
(MZW/foto: B. Ratajewska)