Jak już pisaliśmy w sobotę (6 kwietnia) WSTK po dwóch rozegranych meczach miało komplet punktów. Pewnie wygrali z gospodarzami turnieju Ofensywą Racibórz 83:69 oraz 81:70 z Orłem Ziębice. Awans do turnieju finałowego WSTK mogłoby już świętować w sobotę, gdyby gospodarze turnieju przegrali z KK UR Kraków. Niespodziewanie drużyna z Krakowa późnym, sobotnim popołudniem przegrała w ostatnich sekundach meczu jednym punktem i teoretycznie wszystko jeszcze było możliwe. Pomimo tego lokalne media z Raciborza w sobotę pisały, że WSTK zapewniło sobie awans do finałowego turnieju. A trener Ofensywy Racibórz w wywiadzie dla lokalnych mediów liczył na niedzielne zwycięstwo WSTK z Krakowem, bo to ułatwiało sytuację Ofensywie. Ich ewentualne zwycięstwo z Ziębicami dawało im awans do finału.
Przed niedzielnymi meczami WSTK miało 2 zwycięstwa na koncie, Ofensywa Racibórz – 1 zwycięstwo, KK UR Kraków – 1 zwycięstwo i Orzeł Ziębice bez zwycięstwa. Do rozegrania zostały dwa mecze – WSTK z Krakowem i Racibórz z Ziębicami. Teoretycznie mieliśmy zapewniony awans, nawet gdybyśmy przegrali niedzielny mecz różnicą 28 punktów.
Mecz z Krakowem przegraliśmy 108 do 52.
- Zagraliśmy bardzo dobrze dwa pierwsze mecze – mówi prezes Zgrzebnicki – nie starczyło sił na trzeci. Trzech podstawowych zawodników przystąpiło do gry z mikro urazami. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość i powiedzieć, że przeciwnik był tego dnia zdecydowanie lepszy. Nam zabrakło doświadczenia i zimnej krwi. Być może zawodnicy za bardzo uwierzyli, że mamy awans w kieszeni. Okazało się, że trzeba grać do samego końca i tego nam niestety zabrakło. To jednak nie zmienia faktu, że rozegraliśmy dobry turniej, a to doświadczenie powinno w przyszłości zaprocentować. Po przegranym meczu zawodnicy podchodzili do mnie ze łzami w oczach i mówili, że przepraszają za to, co się stało na parkiecie. Mówiłem im, że taki jest sport. Na więcej nas tego dnia nie było stać.
Warto dodać, że gospodarze pokonali Orła Ziębice i to oni oraz drużyna z Krakowa zagrają w finałowym turnieju o awans do II ligi.
(rak/foto: WSTK)