Z przygotowanej przez Urząd Miasta i Gminy we Wschowie informacji o stanie oświaty wynika, że rośnie wciąż różnica pomiędzy otrzymywaną od rządu polskiego subwencją oświatową, a wydatkami gminy na oświatę. Dyrektor Gierkowski podczas ostatniej komisji oświaty Rady Miejskiej we Wschowie stwierdził m.in., że coraz więcej gmina dokłada do oświaty z własnych środków, że w roku następnym damy radę, ale w kolejnych latach już nie oraz, że oświata w obecnym kształcie w Gminie Wschowa w ciągu najbliższych lat jest nie do utrzymania. Podniesiona została również kwestia nierównego stanu infrastruktury szkół miejskich i wiejskich. W celu jego wyrównania potrzebne są inwestycji w remonty i wyposażenie szkół wiejskich mierzone w milionach złotych. Materiał przygotowany w urzędzie podaje również, że 144 uczniów z terenu wiejskiego nie wybiera swojej macierzystej szkoły, ale uczy się w szkołach we Wschowie. Wobec powracających propozycji likwidacji szkół wiejskich ich przyszłość zdaniem wielu rodziców jest niepewna i decydują oni już dzisiaj o przeniesieniu swoich dzieci do szkół w mieście. Przytaczany jest w takich rozmowach również argument, że łączenie zajęć kilku klas w szkołach wiejskich pogarsza warunki nauczania. Urząd proponując rozważenie likwidacji czterech szkół wiejskich (w Konradowie, Lginiu, Łysinach i Siedlnicy) oferuje uczniom tych placówek bezpłatny dowóz do szkół miejskich oraz dodatkowe kursy autobusów, aby dać możliwość uczestniczenia w zajęciach dodatkowych po lekcjach.
Czy w obliczu przedstawionych argumentów likwidacja wskazanych szkół wiejskich jest zasadna?
Odkładając na bok emocje można zaryzykować odpowiedź twierdzącą. Uczniowie trafią do lepiej wyposażonych szkół w mieście (sale gimnastyczne, nowoczesne boiska, świeżo wykonane remonty), będą uczestniczyć w lekcjach przeznaczonych tylko dla ich klasy (nie będzie łączenia klas), będą mogli rozwijać swoje zainteresowania korzystając z bogatej oferty zajęć pozalekcyjnych. Gmina zaoszczędzi miliony złotych, które będzie mogła przeznaczyć na zadania potrzebne i oczekiwane przez jej mieszkańców. Wygląda to na idealne rozwiązanie.
Czy likwidacja wskazanych szkół wiejskich jest już przesądzona?
Gdyby decyzję w tej sprawie podejmował burmistrz odpowiedź byłaby twierdząca. Jednak tak nie jest. Decyzje musi podjąć Rada Miejska, a zgodę na likwidację musi jeszcze wyrazić lubuski kurator oświaty. Radni z terenów wiejskich wyrazili już opinię, że to nie ich trzeba przekonywać, tylko rodziców uczniów placówek przeznaczonych do likwidacji. Tak się składa, że rodzice ci są jednocześnie wyborcami wybierającymi radnych z okręgu wiejskiego. Nie ma się więc co dziwić, że radni zajmują takie stanowisko. Nauczycielskie związki zawodowe, które będą opiniować ewentualne uchwały likwidacyjne czują się pomijane. Mówią o propozycjach spotkań na temat reorganizacji sieci szkół wysyłanych do władz gminy od wakacji. Do dzisiaj do takiego spotkania nie doszło. Wskazują na brak konkretnej informacji o możliwości zatrudnienia nauczycieli z likwidowanych szkół wiejskich w innych placówkach. Pojawiają się informacje o możliwych protestach mieszkańców wsi przeciwnych likwidacji ich szkół.
Burmistrza Antkowiaka czeka pierwszy bardzo poważny egzamin. Z jednej strony poważnych zmian wymaga budżet gminy, z drugiej trzeba przekonać do swych racji mieszkańców, radnych i kuratora. Wydaje się, że burmistrz przespał trochę kilka ostatnich miesięcy. Początek roku szkolnego we wrześniu mógł być impulsem do rozmów dotyczących zmian w oświacie. Rodzice uczniów szkół wiejskich mogli być zapraszani za zajęcia otwarte w szkołach w mieście, mogły odbywać się spotkania z tymi, którzy zdecydowali się przenieść swoje dzieci do szkól we Wschowie, aby przekazali swoje argumenty i jednocześnie pokazali zalety takiego rozwiązania. Wreszcie mógł być przedstawiony społecznościom wiejskim program wykorzystania zaoszczędzonych pieniędzy z uwzględnieniem ich miejscowości. Jednym z podnoszonych argumentów za pozostawieniem szkół na wsiach jest ich kulturotwórcza rola. Szkoły wiejskie jawią się wielu mieszkańcom wsi, jako ostatni przyczółek oświaty, kultury i integracji społecznej w ich miejscowości. Wydaje się, że zadaniem burmistrza jest dziś zaproponowanie mieszkańcom wsi programu inwestycyjno – społecznego. Powinien on przekonać ich, że likwidacja szkoły nie będzie jednoznaczna z powstaniem oświatowo – kulturalnej pustyni, a środki na jego finansowanie pochodziłyby z oszczędności uzyskanych z likwidacji szkół. Jedna sprawa może w tym wszystkim budzić niepokój. Burmistrz powinien być liderem lokalnej społeczności. Mieszkańcy mają prawo oczekiwać od niego, że będzie przedstawiał rozwiązania najtrudniejszych problemów, że będzie zabierał głos w najważniejszych sprawach, że będzie obecny wśród mieszkańców, kiedy mają się decydować sprawy bezpośrednio ich dotykające. Czy tak jest w tej chwili? Można odnieść wrażenie, że nie. Burmistrz jakby wyczekiwał wysuwając na pierwszy front wiceburmistrz Martę Panicz – Szajnkenig i dyrektora Gierkowskiego.
Jaki będzie ostatecznie los szkól wiejskich w gminie Wschowa? Zależy to od działań burmistrza i jego współpracowników w najbliższych tygodniach i od stanowiska radnych Rady Miejskiej. Jedno jest jednak pewne. Struktura gminnej oświaty prędzej, czy później musi się zmienić, bo nasz budżet naprawdę nie udźwignie finansowania w jej w obecnym kształcie. Rozwiązanie musi zostać jednak wypracowane w drodze kompromisu i zgody społecznej. Na tym przecież polega istota demokracji, szczególnej tej lokalnej, w której władzę samorządową tworzą nasi sąsiedzi i znajomi.
eX