Powiedzmy, że po łapach dostaliśmy pod artykułem opisującym kulisy powołania prezesa Spółki Komunalnej w Wijewie. Pojawił się tam komentarz jednego z aktywnych mieszkańców lokalnej społeczności. Komentarz wyrażał szczerą obawę o skutki działania mediów na terenie Wijewa. Zdaniem czytelnika tytuły artykułów prasowych budzą niepotrzebny zamęt, mieszkańcy się niepokoją, czytelnicy reagują ze złością. Czy nie lepiej byłoby, pyta czytelnik, gdyby zamieszczać relację z sesji w całości, a nie wybrane jej fragmenty?
Obuchem z kolei dostaliśmy na filmie niejakiego Grzegorza Brauna ,,Luter - rewolucja protestancka". Prawdę mówiąc nawet nie tyle, co my tym obuchem w łeb dostaliśmy, a autor tego tekstu. Bo sytuacja wyglądała tak, że na film nikt z redakcji się nie wybierał. Każdy zasłaniał się rodziną, dziećmi, pogodą, obiadem i jeszcze innymi, przyziemnymi sprawami. Na polu bitwy zostałem sam. Owszem, mogłem powiedzieć, że kot na mnie w domu czeka, ale co tam kot, kot przecież swoimi drogami chodzi. Więc wybrałem się na film i obuchem w łeb dostałem i salę, gdzie wyświetlano film opuściłem w szoku. Owszem, spodziewałem się, że z ekranu będą do mnie przemawiać z nabożnym namaszczeniem wyłącznie osoby niechętne Lutrowi i reformacji. Nie spodziewałem się jednak aż takiej nagonki na człowieka, który zmarł przecież 472 lata temu i bronić swojego dobrego imienia już nie może. Cóż, pomyślałem sobie, warto zapamiętać, że człowiek nawet w grobie obuchem w głowę dostać może, a im dłużej w tym grobie leży, tym częściej jego głowa na ciosy obuchem jest wystawiona.
Więc chociaż nam się dostało po łapach i obuchem w głowę, to prawdę mówiąc rykoszetem dostało się jeszcze kilku osobom. Jednym po łapach, a drugim w przysłowiowy łeb. Bo weźmy taki, powiedzmy, apel skierowany do naszej redakcji, by zamieszczać relację z sesji Rady Gminy Wijewo w całości. To czy nie można by taką prośbę skierować jednak do wójta Wijewa? W Przemęcie i Włoszakowicach sesje są rejestrowane, a następnie publikowane. Mieszkańcy o każdej porze dnia i nocy mogą sprawdzić, o czym to radni i władze spiskują na zebraniach. Czy spiskują o czymś ważnym dla mieszkańców, czy może jednak o sprawach nieistotnych.
Podobnie rzecz ma się z filmem ,,Luter - rewolucja protestancka" wyświetlonym w instytucji publicznej, we Wschowie, znanej między innymi z tego, że żył tutaj i nauczał luterański pastor Valerius Herberger, zwany małym Lutrem. Owszem, obuchem dostałem w łeb na seansie, ale i miasto w ten sposób w łeb obuchem oberwało. A i instytucja publiczna, która salę nieodpłatnie udostępniła, zapomniała pewnie, że bądź co bądź – w idealnym świecie - publiczna placówka ma wychowywać, edukować i podnosić poziom dyskusji. Ma równać do rzeczy wartościowych, a nie odwrotnie, ma mieć misję, a nie schlebiać gustom różnej maści radykałów.
Wniosek z tego jest taki, że każdy w życiu po łapach lub w łeb dostał. Często - w nieidealnym świecie - ten lub ów zgarnie nie wiadomo za co, ale po dłuższym namyśle - widać to często w filmach o patologicznych związkach - jakąś tam winę u siebie znajdzie. Bo, jak mówił klasyk, wszyscy jesteśmy winni. Co jednak zrobić, kiedy obuchem w łeb dostają osoby, które nie były widziane wśród żywych od niemal 500 lat? I od tych 500 lat nie były w kinie, w teatrze, supermarkecie, stacji paliw, niczego nie napisały, ani do nikogo nie zadzwoniły? Nie pozostaje wtedy nic innego, jak odczekać kolejne 500 lat i sprawdzić, czy ten który obuchem wywijał w 2018, pamiętany będzie przez kogokolwiek w 2518. Innego sposobu chyba nie ma, natury człowieka się nie zmieni. Zawsze będą ci, którzy obuchem w łeb wymierzą i ci, którzy tym obuchem w łeb dostaną.
ps. Film Grzegorza Brauna ,,Luter - rewolucja protestancka" wymaga osobnego omówienia i mam nadzieję w najbliższym czasie opublikować artykuł, poświęcony temu, co zostało tam powiedziane. Być może wystarczyłoby przemilczeć tę produkcję, ale jestem przekonany, że to tylko utwierdziłoby wyznawców tego filmu, że po raz kolejny pomija się w debacie publicznej ,,wielkie dzieło".
Rafał Klan