TworzymyGłos Regionu

reklama

Możemy wygrać z każdym - rozmowa z A. Juskowiakiem

Poniedziałek, 24 września 2012 o 09:22, autor: 0
Możemy wygrać z każdym - rozmowa z A. Juskowiakiem

20 lat temu na Olimpiadzie w Barcelonie polska reprezentacja piłkarska zdobyła srebrny medal. Królem strzelców został wtedy pochodzący z Gostynia Andrzej Juskowiak. Przed Mistrzostwami Europy z byłym piłkarzem rozmawia Michał Józefiak.

(Artykuł opublikowano 4 czerwca 2012 o 15:22) - Mamy najsilniejszą drużynę od kilkunastu lat. Przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą 11. Ten zespół jest w stanie wygrać z każdym, a na pewno z wszystkimi zespołami z naszej grupy.  Dawno nie mieliśmy zawodników, którzy grają regularnie na bardzo wysokim poziomie i zdobywają mistrzostwo kraju w jednej z najsilniejszych lig świata. Trener Franciszek Smuda daje też do zrozumienia, że ta 11 się już wykrystalizowała i gramy właściwie w jednym ustawieniu. To ma swoje plusy, ale też nasza gra może być zbyt czytelne dla przeciwnika. Ostatecznie zadecyduje indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników i to jak będą potrafili grać razem. - … historia jest bardzo fajna i trzeba o niej pamiętać. Ale trzeba też budować nową. Młodzi ludzie, którzy dzisiaj zaczynają grać w piłkę, chcą widzieć dzisiejszych bohaterów. Robert Lewandowski - na przykład, jest bardzo dobrym piłkarzem i jeśli potwierdzi to na Euro to zapisze się w pamięci dzisiejszego pokolenia na długie lata. - Historia zwycięstwa Grecji jest troszeczkę inna. Oni założyli sobie, że mogą wygrać mistrzostwa grając bardzo oszczędnie, defensywnie. Stwarzali sobie kilka sytuacji i liczyli głównie na stałe fragmenty gry. Zawodników nie jest łatwo przekonać do tego żeby się nie wyrywali i nie atakowali. Grecy mieli kilku doświadczonych piłkarzy, którzy ciągnęli za sznurki i studzili zapał młodszych zawodników. Nasz zespół jest inny. Ważne jest natomiast, żeby to, co zaoferuje trener: taktyka, pomysł na to jak wygrać mecz - było realizowane. - Tak. Zresztą o zwycięstwie w oficjalnych wywiadach mówił trener Janusz Wójcik. Z takim nastawieniem trzeba grać. Nie można być minimalistą. Gdy ma się przed sobą jeden mecz, trzeba go zremisować i gra się na remis to najczęściej się przegrywa.  Wielcy faworyci mają problemy w sparingach, we Włoszech wybuchł afera korupcyjna. Na tle innych zespołów wypadamy na tym etapie całkiem dobrze. Przygotowania przebiegły w spokoju, a tych zawodników stać na to, żeby walczyć o najwyższe cele. - Po meczu z Włochami, który wygraliśmy 3:0. Włosi byli aktualnym mistrzem Europy w naszej kategorii wiekowej. To spotkanie było kluczowe, dodało nam pewności siebie. - Byliśmy bardzo zgraną ekipą. Wypracowaliśmy sobie pewien mechanizm na boisku, część zagrań wykonywaliśmy automatycznie. Mieliśmy wspólny cel i nikt nie próbował grać pod siebie. Tworzyliśmy też bardzo liczną generację młodych utalentowanych piłkarzy. Było z czego wybierać. Wielu z nas mimo młodego wieku grało już od lat w swoich zespołach w ekstraklasie. Postawiono wtedy na nas. Mimo, że w wieku 18 lat byłem królem strzelców w ekstraklasie, w pierwszej reprezentacji zagrałem dopiero po 3 latach. Priorytetem była drużyna olimpijska. - Pewnie tak. Mecz był bardzo wyrównany. Po strzeleniu bramki na 1:0 mieliśmy kilka sytuacji do podwyższenia wyniku. Przy wyniku 2:2 broniliśmy się zbyt dużą liczbą zawodników, czekają na dogrywkę. Teraz można jednak gdybać. Graliśmy z bardzo dobrą drużyną, a ktoś musiał przegrać. - Trener Wójcik za głośno rozpowiadał, że teraz zmienimy szyld i będziemy grać jako pierwsza, narodowa reprezentacja. To się kilku osobą w związku nie podobało. Dochodziło do nieporozumień w konsekwencji grali starsi zawodnicy pod wodzą Andrzeja Strejlaua. Po kilku latach i tak dostaliśmy swoja szansę. Z perspektywy czasu szkoda tego straconego okresu. Wielu z nas świetnie funkcjonowało w tej olimpijskiej konstelacji. W innym układzie już nie potwierdzali swojej wartości i ginęli gdzieś w ligowej szarzyźnie. - Tak. Po olimpiadzie mieliśmy po 21, 22 lata. Byliśmy w doskonałym wieku do tego żeby powalczyć w seniorskiej piłce. Szkoda, że nie zaryzykowano. Nasza drużyna była budowana przez lata świetnie się ze sobą czuliśmy i gdyby dokooptowano do nas kilku starszych kolegów moglibyśmy sporo osiągnąć. - - To zależy. Na pewno mało grałem w pierwszej reprezentacji. Najpierw priorytet była reprezentacja olimpijska. Później wyjechałem do Portugalii. To były inne czasy. Zawodnik, który wyjechał za granice miał utrudniony kontakt z drużyną narodową. Terminy meczów kontrolnych reprezentacji kolidowały ze spotkaniami ligowymi Sportingu. Byłem więc między młotem, a kowadłem. Grałem tylko w eliminacjach do mistrzostw świata i Europy. Stąd moje statystyki nie wypadają zbyt okazale. Dlatego też brakowało nam wtedy wspólnego grania, co dałoby na pewno lepszą skuteczność. Nie. Kontrakt ze Sportingiem Lizbona miałem podpisany już przed Igrzyskami w Barcelonie. To dało mi spokój. Na olimpiadzie nic nie musiałem już udowadniać. W Portugalii dużo się nauczyłem. Spotkałem dobrych trenerów. Później przez wiele lat grałem w Bundeslidze, przede wszystkim w Wolfsburgu. Regularnie wybiegałem na boisku i strzelałem dużo bramek. Dziś wielu zawodników postrzega się przez to, w jakich klubach grają, nie patrząc na to jak się prezentują na boisku i czy w ogóle na nie wychodzą. Wielu np. kojarzy Jurka Dudka z Realem Madryt. A przecież on tam prawie w ogóle nie grał. Ja wolę go z Liverpoolu w barwach, którego rozegrał wiele wspaniałych meczów i popisywał się pięknymi interwencjami - choćby w pamiętnym finale Ligi Mistrzów. - Z naszą kulturą gry na pewno bliżej nam do Niemców czy Holendrów. Mówi się, że na południu gra się bardziej finezyjnie i liczy się technika. To prawda. Ale tam gra się także ostrzej i twardo rywalizuje się o miejsce w składzie. Wszystkie kontuzje, jakich doznałem w Portugalii, przytrafiły mi się na treningach. Na południu rozwarstwienie społeczne jest dużo większe. A gra w piłkę to doskonała okazja by się wybić. Na piłce da się dużo zarobić. Dlatego już na treningach nikt nie kalkuluje. - Robert Lewandowski jest na najlepszej drodze. Oczywiście to nie jest sport indywidualny i Robert musi liczyć też na dobrą grę kolegów. Liczę, że zaprezentuje się podobnie jak w Bundeslidze. Będzie skuteczny i pazerny na strzelanie bramek. Oczywiście konkurencja będzie olbrzymia. Na Euro przyjeżdża, co najmniej kilku zawodników, którzy mają olbrzymie umiejętności i predyspozycje do tego, żeby zostać królem strzelców: van Persie, Huntelaar czy Mario Gomez. Robert będzie miał utrudnione zadanie, bo rywale będą wiedzieć na kogo trzeba zwrócić uwagę. Ale pewnie nie inaczej było w Bundeslidze. - Myślę, że tak. Natomiast czarnym koniem naszej reprezentacji może być Maciej Rybus, który w ostatnim czasie poczynił olbrzymie postępy. Rywale, kibice, eksperci z zagranicy mogą być zaskoczeni jego dobrą grą. Oczywiście jeśli utrzyma ten poziom gry, może uruchomić drugie skrzydło. - W tym roku obroniłem pracę dyplomową na kursie trenerski UEFA A. Czy będę trenerem to się okaże. Moja praca w Lechu nie ograniczał się do napastników i na pewno w przyszłości wolałbym funkcję trenera asystenta lub pierwszego szkoleniowca. Na razie przygotowuje się do kolejnych kursów. Jestem też prezesem klubu TPS Winogrady gdzie pracujemy ze spora grupą dzieci i młodzieży. - Te podstawy, których nauczył się w Poznaniu na pewno bardzo mu się przydają. Robert zdawał sobie sprawę, że jak narzucimy sobie twarde rygory treningu to później łatwo będzie mu się przestawić na taką pracę jaką będzie musiał wykonać w Bundeslidze. Mieliśmy więc indywidualny tok przygotowań. Ćwiczyliśmy przede wszystkim grę tyłem do bramki i wykorzystanie sytuacji sam na sam. W Polsce gdzie nawet jak piłka odskoczyła mu na kilka metrów to i tak przechytrzał obrońców. W Dortmundzie tej łatwości już nie ma, ale Robert świetnie się tam odnalazł. - Trzeba starać się spełnić marzenia. Zalecam też więcej pracy i gry na boisku, a mniej oglądania filmików z akcjami gwiazd na Youtubie i gry w FIFĘ przed komputerem. Żeby osiągnąć coś nie tylko w piłce nożnej, ale także w każdej innej dziedzinie życia trzeba się temu poświęcić. Ważne jest jednak, żeby to, co robimy sprawiało nam radość. Jeśli Robert Lewandowski osiąga dziś sukcesy to także dlatego, że cieszy się grą.
REKLAMA
POLECAMY
REKLAMA

Komentarze (0)

avatar

Do tej wiadomości nie został dodany żaden komentarz
Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu zw.pl? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock na zw.pl