Mordercy odcięto na wschowskim rynku rękę, potem... głowę
Niedziela, 22 kwietnia 2012 o 18:10, autor: rk 4
Andreasa Körbera zamordowano we Wschowie w piątek. Tuż po piątkowym kazaniu, kiedy opuszczał kościół. Został postrzelony i jeszcze tego samego dnia zmarł. Kto popełnił zabójstwo? Co kierowało mordercą? Po 392 latach, uczestnicy sobotniej gry miejskiej, rozegranej na ulicach Wschowy z okazji 450 rocznicy urodzin Valeriusa Herbergera, mieli poznać odpowiedź. Organizatorem gry było Stowarzyszenie Czas A.R.T. przy współpracy z Rotą św. Judy Tadeusza
Pomimo tego, że wydarzenie miało miejsce w 1620 roku, w internecie pojawiła się krótka zajawka, informująca o pobożnym mieszczaninie, który został zamordowany w piątkowy poranek. Do rozwiązania zagadki, czyli odnalezienia sprawcy i odkrycia motywów zbrodni zgłosiło się pięć kilkuosobowych grup, których zadaniem było w najkrótszym czasie przebyć trasę, na której należało wykazać się wiedzą i różnego rodzaju umiejętnościami.
Gra miejska
Grupy młodzieży, uczestniczące w grze miejskiej, wyruszały spod Baszty co dziesięć minut we wcześniej ustalonej kolejności. Na swojej drodze miały spotkać historyczne postacie, które udzielały niezbędnych wskazówek. Zanim jednak uzyskały istotne informacje, musiały wykonać określone zadania: znaleźć kulę, wystrzeloną z pistoletu skałkowego, trafić w butelki, znaleźć w wodzie pięć przedmiotów, złowić papierowe łódki oraz rozwiązać krzyżówkę. W każdym z tych miejsc, uczestnicy otrzymywali niezbędne wskazówki, które w końcowym efekcie miały im pomóc rozszyfrować nazwisko sprawcy zbrodni oraz motywy zabójstwa. Każde zadanie należało wykonać w odpowiednim czasie.
Na koniec każda z grup pojawiała się w Baszcie, gdzie zbierając wszystkie, zdobyte dotąd informacje, musiała rozszyfrować nazwisko zbrodniarza oraz jego motywy.
Zadania nie były trudne - mówi uczestniczka pierwszej grupy - podchwytliwa była zagadka ze znalezieniem nazwiska zabójcy, ale daliśmy sobie z tym radę. Źle odczytaliśmy mapę w pewnym momencie i straciliśmy kilka minut, żeby odnaleźć trzeci punkt informacyjny, ale z resztą zadań nie było już kłopotu.
Po rozwiązaniu ostatniej zagadki był czas na ciepłą herbatę i ciastka, a chętni mogli zobaczyć wnętrze Kościoła imienia Żłóbka Chrystusa (Kripplein Christi).
Zwycięzcą gry miejskiej okazała się grupa II (zdj. 22), która zgodnie z historycznym zapisem, udała się schodami na samą górę Baszty, gdzie znalazła kukłę, symbolizującą mordercę. Stamtąd kukłę zniesiono i wraz z wszystkimi uczestnikami, udano się na skwer przed ratuszem, gdzie kat odrąbał kukle prawą dłoń, a następnie głowę.
Historia - mówi wiceprezes Stowarzyszenia Czas A.R.T. Anna Kochman - oparta jest na faktach. Wszystko zaczęło się od legendy, która mówiła o duchu, mieszkającym w Baszcie. Zgłębiliśmy ten temat i rzeczywiście okazało się, że w tej legendzie jest trochę prawdy. Baszta ma swojego ducha i jest nim właśnie morderca Andreasa Körbera, który tuż po oddaniu strzału uciekł na wieżę aż po sam dzwon. Ciężko go było stamtąd sprowadzić na dół. Mordercy publicznie po ośmiu dniach odcięto na rynku prawą dłoń, a potem głowę.
Zagadka rzeczywiście była podchwytliwa. Na jednym z punktów gry miejskiej, postać uosabiająca Herbergera dała następującą słowną wskazówkę: morderca był głupcem, głuptasem i bezczelnym człowiekiem. W języku niemieckim Kerl oznacza głupca. Herberger celowo przekręcił nazwisko, ponieważ sprawca zbrodni nazywał się Krel, pretendował do roli organisty w Kripplein Christi i prawdopodobnie zabił Körbera z zazdrości, chociaż, jak sugerował inny bohater gry miejskiej - mógł zabić również z powodu kobiety. Körber natomiast był dobrym muzykiem i handlarzem.
(rak)
[nggallery id=193]
[nggallery id=194]