Foster The People - Chłopcy z Los Angeles
Wtorek, 02 sierpnia 2011 o 10:25, autor: michal 3
I znów elektronika na mojej drodze. Jak się kiedyś, w złych czasach klas 1-3 szkoły podstawowej, słuchało techno (bo to techno było, a nie Muzyka elektroniczna), to się teraz nie ma co dziwić, że się dostało swoje upodobania z powrotem (ale porządniej opakowane). Nie narzekam
Chłopców z Los Angeles teraz wszędzie pełno. Błogosławiona niech będzie chwila, gdy w poszukiwaniu stacji brytyjskiego radia, natrafiłam na ostatnie sekundy utworu Pumped Up Kicks i już wiedziałam, że to dobre, sympatyczne i poprawiać humor będzie z prędkością światła. Nie
myliłam się, co więcej: otrzymałam 10 wspaniałych utworów, pochodzących z debiutanckiej płyty ,,Torches". Równie soczystych elektronicznie, z mruczącym basem, nieprzypadkowymi tekstami i... Nie wiecie, jak trudno jest o tym pisać, gdy słyszy się te teksty, podśpiewuje (kalecząc, oczywista) i gra na biurkowej perkusji... Ciężka jest praca grafomanki (spontaniczny żarcik).
Znów do śmiechu doprowadzające tagi i określenia. Indie rock? Nie, panie. Tak sobie myślę, że to nie jest indie rock. Ktoś może stwierdził, że mało tu rocka, więc to pewnie nie rock, a indie rock. Do
tej pory właściwie nie wiadomo, co oznaczają te dwa słowa, bo skoro tym mianem określa się zarówno The Kooks, jak i FtP, to ja nie mam pytań.
Fosterzy bardzo mi przypominają MGMT i to jest chyba najlepiej oddające rzeczywistość porównanie. Miejscami jest nawet nieco melancholijnie.
(Waste) - na fantastycznych połączeniach elektroniki z pianinem (Houdini!) i basem (Pumped Up Kicks!) - zmarłam przedwcześnie, słuchając wersji akustycznej) się nie kończy, bowiem to, co Mark Foster, skromnie usposobiony wokalista, wyśpiewuje też nie jest bez znaczenia. Może mało kto zwraca uwagę na to, do czego służy tekst w takich typowo dance'owo-skocznych sytuacjach, ale ja do nich nie należę, dlatego cieszę się, że z czymś mogę się utożsamiać
(Helena Beat) - coś wywołuje u mnie uśmiech, (Warrant, Don't Stop (Color on the Walls)), a coś jest po prostu urocze (I Would Do Anything For You, Miss You).
Mimo wszystkich pochwał skierowanych pod adresem FtP staram się zachować dystans - jakoś tak mam, gdy coś za szybko mi się spodoba i gdy to coś to debiutancka płyta. Pisząc ten krótki artykuł przesłuchałam płytę dodatkowo jakieś 7 razy. Wcześniej może 5-6. Byłam przekonana, że gdy
następnego dnia rano będę dobijać i poprawiać tę recenzję, Fosterów będę miała wystarczająco dość na kilka dni, lecz moje próby przewidywania przyszłości na nic się zdały, bo Fosterzy w moich uszach
nie tylko nie ulegli znudzeniu, gorzej: po obejrzeniu kilku nagrań live jestem już chyba totalnie niepoprawną i nieobiektywną fanką Foster the People. Ładnie grają!
Różnica między ilością odtworzeń Pumped Up Kicks a drugim w rankingu utworem, wynosi tygodniowo niemal 11 tysięcy, co każe mi przypuszczać, że część słuchaczy pokusiła się o zapoznanie z jednym tylko utworem, zamiast sięgnąć po całą płytę, która zdecydowanie zasługuje na uwagę. Chwała Fosterom za to, że automatycznie wprowadzają człowieka w lepszy nastrój i potrafią połączyć wybitne elektroniczne brzmienie z typowo tanecznym stylem, nie knocąc (a to istotna umiejętność). I pamiętajcie: focus on your ability! Jako rzecze Foster the People.
Aneta Binkowska
fot. internet