Odwołanie nie pomaga. Co robić?
To, że odszkodowanie zostało zaniżone, nie wzbudzi już w wielu z nas większego zdziwienia. Trudno. Zbieramy faktury za wykonane naprawy, dokumentujemy inne poniesione koszty, wykazujemy błędy popełnione w ustaleniu wartości pojazdu i załączamy to wszystko do możliwie rzeczowo napisanego odwołania. Możemy mówić o szczęściu, jeśli nasze roszczenie zostanie w pełni uwzględnione. Jeśli nie, pozostaje jeszcze próba polubownego rozwiązania sporu, np. z udziałem Rzecznika Finansowego, a następnie wejście na drogę sądową. Wielu obawia się takiego kroku. Niekoniecznie mamy dobre doświadczenia z naszym wymiarem sprawiedliwości i nie jesteśmy pewni pomyślnego finału. Czy słusznie?
Napisanie pozwu nie jest trudne. Ale czy to wystarczy?
Prawda jest taka, że sąd to często jedyna pewna droga ku temu, by odzyskać swoje pieniądze. Wniesienie pozwu nie powinno nastręczać większych problemów - wykazujemy, że odszkodowanie z OC sprawcy zostało zaniżone, tak samo, jak próbowaliśmy to zrobić wobec samego ubezpieczyciela, załączamy wszelką dostępną dokumentację potwierdzającą wysokość naszego roszczenia. Nie musimy się nawet daleko fatygować - możemy wybrać sąd właściwy dla naszego miejsca zamieszkania.
Pewną barierą są jednak pieniądze - poniesiemy koszty uzależnione od wysokości naszego roszczenia. Jeśli zdecydujemy się korzystać z pomocy prawnika - a ta zdecydowanie bardzo nam się przyda - czekają nas kolejne wydatki. Jakie mamy tymczasem szanse?
Zwykle sprawa o zaniżone odszkodowanie z OC jest wygrana!
Przed kilku laty zbadano rezultaty takich sporów toczących się w polskich sądach. W 9 na 10 przypadków uwzględniane były roszczenia poszkodowanego, w dodatku jedna trzecia z nich w całości. A pozostałe? Średnio ubezpieczyciele musieli wypłacać trzy czwarte ich wysokości. Możemy więc stwierdzić, że po prostu w tych sądach przegrywają. Dlaczego więc zaniżone odszkodowanie nadal jest codziennością? Odpowiedź znajdujemy w innych liczbach. Każdego roku do sądów w naszym trafia ok 200 tys. tego typu spraw. Szkód z OC PPM likwidowanych jest tymczasem znacznie ponad milion, a więc mniej niż jedna piąta poszkodowanych - można domniemywać, że tym samym niewielka część tych, którzy nie otrzymali należytych świadczeń - decyduje się na walkę o swój interes. Postępowanie takie więc opłaca się ubezpieczycielom.
Czy warto iść sądu? Tak, ale nie rób tego sam!
Zdecydowana większość poszkodowanych niegodzących się na zaniżone odszkodowanie z OC (ponad 90%) korzysta z pomocy prawnika. Nawet jeśli koszty nie są dla nas kłopotem - problem ich wysokości traci na znaczeniu wraz z wysokością naszego roszczenia - pozostaje problem czasu - zarówno tego spędzonego w sądzie, jak i traconego w oczekiwaniu na zakończenie sprawy. Wszyscy wiemy, jak opieszały potrafi być polski system sprawiedliwości. Jeśli gra nie toczy się o poważne pieniądze, machamy zwykle ręką i mówimy sobie: trudno. Tymczasem, jest jeszcze jedno rozwiązanie.
Jak przypominają fachowcy z serwisu ToTwojaKasa.pl, polskie prawo przewiduje możliwość uzyskania wyższego odszkodowania. To dopłata do odszkodowania. Wystarczy podpisać umowę cesji, a jedyną naszą troską jest to, by znaleźć nabywcę - może to być właśnie np. ToTwojaKasa.pl - który dobrze przeanalizuje dokumentację dotyczącą konkretnego zdarzenia i zaoferuje nam dobrą cenę. Odzyskanie tych pieniędzy z pewną nawiązką to już zmartwienie nabywcy szkody - my dostajemy je od razu i przestajemy uczestniczyć w sporze jako strona. Główne warunki są tylko dwa - szkoda nie może się przedawnić (zwykle dzieje się to po trzech latach), a my nie możemy dać się namówić na podpisanie ugody z ubezpieczycielem - oznacza ona zrzeczenie się dalszych roszczeń.