O komentarz do zaistniałej sytuacji poprosiliśmy Alfreda Roslera, znanego w gminie regionalistę i przyrodnika. Zdaniem pana Alfreda nie można dzisiaj wyrokować, co jest przyczyną wtorkowego zjawiska na Jeziorze Sławskim. Od tego, aby mówić, co się stało, powołane są profesjonalne służby, jak choćby Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
- Docierają do mnie różne informacje, począwszy od zdechłych ryb, po przypuszczenia, że ktoś wylał szambo do jeziora. Myślę, że trzeba być tutaj ostrożnym. Wykluczałbym informację o wylaniu szamba do jeziora, bo musiałyby to być ogromne ilości, żeby zaznaczyć swoją obecność w jeziorze. Dzisiaj rano (w środę - przyp. red.) przeszedłem się po zatoce miejskiej i rzeczywiście w jednym miejscu widziałem kilkanaście nieżywych ryb przy brzegu jeziora. Nie widziałem natomiast raków, o których też słyszałem, że wypływały na brzeg. Tego więc potwierdzić nie mogę. Muszę też dodać, że do tej pory mieliśmy raki w jeziorze, a trzeba wiedzieć, że obecność raków, to dowód na to, że jezioro jest czyste. Sam natomiast zwróciłbym uwagę na osady denne. Prawdopodobnie to one mogły być przyczyną wtorkowego zdarzenia. Nie wiemy, jaki skład mają osady denne w zatoce miejskiej. Nie były badane do tej pory, a mogły być źródłem tego zjawiska. Warto wytłumaczyć czym są osady denne. Jest to materia, która osiada na dnie zbiornika. Podejrzewam, że w naszym jeziorze może ona mieć głębokość do kilku metrów. Nie wiemy, co wchodzi w skład tych osadów, ale pod wpływem silnych wiatrów, mogły one zostać naruszone i to co się w nich znajduje mogło zostać uwolnione. Trudno natomiast powiedzieć, co zostało uwolnione i czy na pewno tak się stało. To - powtarzam - jest tylko moją hipotezą.
Redakcja Zw znajduje się obecnie w Sławie i jeszcze dzisiaj zamieścimy obszerną relację ze Sławy wraz z wypowiedziami burmistrza Sławy na temat kroków, jakie władze miasta podjęły w sprawie Jeziora Sławskiego.
(rak)