reklama
Niestety wiele osób jest przekonana o tym, że jeśli ktoś decyduje się na wychowanie obcych dzieci, to robi to dla pieniędzy. Przykro mi, ale śmiem twierdzić, że w ten sposób myślą ludzie odpowiedzialni za wprowadzenie w życie zapisów ustawy. Okazuje się, że papier wszystko przyjmie, gorzej z realizacją. Zapisy ustawy swoje, a życie swoje. W Pcprach nikt, nic nie wie, a raczej wiedzą tylko tyle, że na realizację zapisów ustawy nie ma pieniędzy i koniec kropka. Nikt do tej pory(przynajmniej na naszym terenie), nie pofatygował się nawet, żeby spotkać się z rodzinami zastępczymi i poinformować co dalej. Jak zwykle pozostawieni sami sobie ze swoimi problemami. I gdzie tu mowa o dobru dziecka. Brak słów. A później zdziwienie, że dzieci wracają z rodzin zastępczych do przysłowiowych biduli, gdzie utrzymanie dziecka jest kilkakrotnie wyższe od utrzymania tego samego dziecka w rodzinie zastępczej. A może to jedyne rozwiązanie na to, żeby w końcu Ci, którzy są odpowiedzialni za pomoc rodzinom zastępczym się obudzili i zaczęli myśleć i działać. Jeśli rodzina zastępcza to taki biznes, to dlaczego ci którzy tak odważnie się wypowiadają nie wezmą dzieci do siebie. Odpowiedź prosta, bo się boją trudu wychowania i nieuchronnej porażki. Jeśli ktoś, biorąc obce dzieci nastawia się na biznes, to szybciej zamknie tą "firmę", niż ją otworzył. Ci wszyscy "odważni" niech pamiętają, że są to dzieci z ogromnym "bagażem" smutnych doświadczeń i ich resocjalizacja jest ogromnym wyzwaniem. Sami mamy szóstkę dzieci i wiemy ile trzeba włożyć wysiłku w ich wychowanie i opiekę, nie licząc ogromnej całodobowej odpowiedzialności, będąc jednocześnie narażonym na słowa krytyki, a może to tylko zwykła zazdrość. O co? O dar opieki, odpowiedzialności ,szacunku i miłości dla dzieci niechcianych i odrzuconych, między innymi przez tych którzy tak odważnie, a jednocześnie bezmyślnie, bez żadnej logiki w tym co piszą o rodzicielstwie zastępczym. 25 tysięcy dzieci czeka w domach dziecka chociażby na namiastkę normalnego domu, normalnej rodziny, więc zamiast krytykować rodziny zastępcze, do dzieła, dorabiajcie się i wy.
Dołożyć należy informację, że dużo dolewają oliwy pracownicy "biduli" bo lepiej na 8 godzin
Popieram Wujaszka !!! niechaj krytykanci i zazdrośnicy wezmą dzieci do swoich domów i pokażą jak się wychowuje i dorabia życzę powodzenia !
Wujaszku brawo :) Realia RZ i RDD 1000 zł na dziecko, Dom Dziecka państwowy Od 3000 do 4000 tysięcy na dziecko. Wynagrodzenie RZ i RDD od 1400 zł do 1900 zł za prace 24 godzinną przez 30/31 dni w miesiącu, wychowawcy domu dziecka od 2400zł do 3000 zł za 160 godzin w miesiącu. Na rodziny zastępcze można wieszać wszystkie psy czepiają się rodzice biologiczni, pracownicy PCPR, kuratorzy, a nawet rodzice adopcyjni. Pracownik Państwowego Domu Dziecka zamyka drzwi za sobą i wszystko ma gdzieś, choć zdarzają się wyjątki. Państwowe Domy Dziecka dostają pomoc ze wszystkich stron, RDD czy RZ prosi o pomoc i jest traktowana jak wyzyskiwacz bez serca, czy trędowaci. Ale bym była bez serca mówiąc że wszyscy nas tak traktują zdarzają się ludzie którzy i nam pomogą i niech ich Pan Bóg błogosławi. RDD i RZ żadnej ochrony prawnej czy specjalistycznej. Za długoletnią współpracę, wychowywani dzieci, poświęcenie, w ramach premii dostajemy podziękowanie w postaci bezpodstawnego donosy na policje czy prokuratury gdzie na własną rękę musimy się bronić. System jest chory.