15.09.2023 12:43
Krzysztof Czader Wschowa, dnia 12.09.2023r.
Rynek 14/12
67-400 Wschowa
Tel. 884617929
Lubuski Wojewódzki Konserwator Zabytków
w Zielonej Górzej
Decyzja konserwatora zabytków o uznaniu ogólnodostępnego słupa ogłoszeniowego przy ul. Kościuszki za produkt PRL-owski z lat 60-tych jest skandaliczna!
Jak to się stało, że dwa lata po wydaniu zgody na usunięcie wszystkich słupów ogłoszeniowych z zabytkowej przestrzeni miasta, konserwator zabytków zamawia ekspertyzę mającą na celu datowanie wschowskich słupów ogłoszeniowych. Ekspertyza „w zaskakujący sposób” potwierdza zasadność owej decyzji. Należy zaznaczyć, że w trakcie wykonywania ekspertyzy, słupa przy ul. Kościuszki już dawno nie było!!! Badanie post-factum to zdumiewająca konserwatorska praktyka.
Dlaczego konserwator zabytków zdecydował się na ekspertyzę? Przecież wizyta we wschowskim klubie seniora dałaby zdecydowanie bardziej miarodajny wynik, bez zbędnych kosztów. Nie mówimy o średniowieczu. Żyje wielu mieszkańców, którzy urodzili się we Wschowie na przełomie lat 40-tych i 50-tych lub przybyli tu w tym czasie będąc dziećmi. I pamiętają początki powojennej Wschowy.
Należę do grona „młodszych seniorów”. Urodziłem się w 1953 roku we Wschowie. Mieszkaliśmy w kamienicy przy ul. Świerczewskiego (dziś Niepodległości), 80 metrów od przyklasztornego słupa. Pamiętam z dzieciństwa zabawę „kto pierwszy przy słupie – wygrywa”. W domu przy ul. Kościuszki 1 mieszka od urodzenia pan Marek (ur. 1952r.). Jemu trzeba powiedzieć, że w latach 60-tych postawiono mu przed oknem wielki betonowy słup. A to, co oglądał wcześniej było fatamorganą. Dziś 80-cio letni mieszkańcy Wschowy w latach 60-tych byli dorosłymi ludźmi – jak można wmawiać im takie kłamstwa? Ten słup stał przy kościele, przy ulicy którą maszerowali do największej wówczas szkoły podstawowej. Więc jak mogliby go nie pamiętać? Tę sytuacje skwitowała starsza ode mnie o dwa lata siostra: „co niby mam sobie przypomnieć – ten słup stał przecież od zawsze”. Ze schodów mojej kamienicy miałem widok na trzy betonowe słupy: ten przyklasztorny, i w lewo słup przy skrzyżowaniu z ulicą Poprzeczną i najważniejszy – na skrzyżowaniu z ul. Westerplatte. Pamiętam z tamtych czasów trzy słupy z ul. Kazimierza Wielkiego, słupy przy ul. Moniuszki, które usunięto, kiedy w końcowych latach 70-tych ulicę poszerzono i gruntownie przebudowano. Dwa słupy przy ul. Obrońców Warszawy – jeden tuż za ogrodzeniem liceum ogólnokształcącego, drugi przy skrzyżowaniu z ulicą Ogrodową. Dwa słupy przy ul. Westerplatte – jeden za pocztą i drugi naprzeciwko przy wejściu na ul. Herbergera.
Konfrontowałem moje wspomnienia ze wspomnieniami moich znajomych – każdy coś potwierdził, coś dodał.
Dziś można powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że po roku 1945, kiedy powoli zasiedlaliśmy Wschowę, stało w mieście kilkadziesiąt betonowych ogólnodostępnych słupów ogłoszeniowych!
Zaczynamy akcję zbierania autoryzowanych świadectw mieszkańców w tej kwestii.
Przejdźmy do ekspertyzy:
Przyjrzeliśmy się wnikliwie ekspertyzie prof. Mirona Urbaniaka (piszę w liczbie mnogiej, bo analizowało ją kilku fachowców). Należy stwierdzić, że nie ma w niej cienia dowodu jakoby którykolwiek z omawianych słupów ogłoszeniowych nie był słupem poniemieckim. Rzekomym dowodem ma być PRL-owska bylejakość wykonania. To bardzo ciekawe, w jaki sposób pan profesor rozróżnia bylejakość PRL-owską od bylejakości czasów nazistowskich? O wschowskim kinie też można z powodzeniem powiedzieć, że cechuje je PRL-owska bylejakość, a przecież kino jest niemieckie.
Na całej ekspertyzie ciąży grzech pierworodny: brak charakterystyki niemieckich słupów ogłoszeniowych, które widzimy na archiwalnych zdjęciach (znane mi są cztery takie słupy - wszystkie takie same).
Betonowe kręgi to wspaniały wielofunkcyjny materiał budowlany - w powszechnym użyciu od początku XX wieku. Kręgi ułożone jeden obok drugiego będą wszelkiego typu rurami. Te same kręgi wkopane będą studnią czy różnego typu studzienkami, a postawione jeden na drugim - słupami nośnymi czy ogłoszeniowymi. Od kiedy ktoś wpadł na pomysł słupa ogłoszeniowego z betonowych kręgów to już zawsze i wszędzie te słupy są takie same. Identyczne są słupy z lat 30-tych i 60-tych. Takie same słupy są w Toruniu, Wschowie, Lądku Zdroju, Zielonej Górze. Póki będzie zapotrzebowanie na ogólnodostępne słupy ogłoszeniowe – będą właśnie takie. Bo te słupy trzeba co jakiś czas czyścic, a tylko beton można „skrobać do betonu”, szorować z użyciem „ostrej” chemii, czy „traktować” gorącą parą. Słupy, które widzimy na przedwojennych zdjęciach i te niedawno rozebrane są identyczne.
Pierwszym analizowanym przez profesora słupem jest słup przy ul. Daszyńskiego: „podobnie jak w kontekście słupa przy ul. Daszyńskiego, którego trudno szukać na przedwojennej ikonografii, a uwagę zwraca ustawienie go niemal w obrysie fundamentów rozebranego budynku”. To „niemal w obrysie” zmierzyłem - to około 80 cm. Stronę dalej analizuje profesor słup przy ul. Targowej, spekulując, że być może ten właśnie słup jest poniemiecki. Przecież ten słup jest ustawiony w niemal identycznej bliskości do XIX-wiecznego muru. Ta sama cecha pozwala profesorowi uznawać słup przy u. Targowej za poniemiecki, a w przypadku słupa przy ul. Daszyńskiego ma go tej możliwości pozbawiać. Ponadto prezentuje ekspert zdjęcie ul. Daszyńskiego datując je na 1935 rok. W 1935 roku słupa ogłoszeniowego nie było, bo jeszcze nie mogło go być. Wschowskiego kina też jeszcze nie ma, bo kina słupy są produktem najpotężniejszej w dziejach machiny propagandowej Josepha Goebbelsa. Obok radia, prasy to kina i słupy były najważniejszymi narzędziami tej propagandy. Wówczas we wszystkich miastach Niemiec, wszystkich wioskach „wyrastały” słupy ogłoszeniowe. Miały „atakować”. Ustawiano je przy skrzyżowaniach, przy skwerach, zborach, kościołach. Wciskano je wszędzie (stąd ta „bliskość”).
Następnym omawianym w ekspertyzie słupem jest słup przy ul. Ks. Kostki. Ekspert pisze: „… usytuowanie słupów jest często przypadkowe, jakby były wciskane między śmietniki (dosłownie zresztą!)”. Ciekawy dowód – wydawałoby się, że wszystko co można powiedzieć to to, że kilka lat temu często przepełnione kubły i śmietniki dosłownie „wlazły” na stary słup ogłoszeniowy, co fatalnie świadczy o gospodarzach miasta. Z relacji emerytowanej pracownicy administracyjnej szpitala, potwierdzonej przez licznych świadków, ten słup pierwotnie stał przy szpitalu, obok starej pompy. Przeniesiono go w końcowych latach 60-tych lub 70-tych, kiedy rozpoczęto rozbudowę szpitala, na drugą stronę ulicy, gdzie stał do niedawna. Przeniesiono – czy to coś zmienia? Nie wiemy czy w trakcie przenosin jakiś krąg pękł i trzeba go było wymienić – to bez znaczenia. Słupy to w pewnym sensie „urządzenia”, „narzędzia” które się naprawia, konserwuje czy przestawia w zależności od potrzeb. Słup ogłoszeniowy z rynku przenoszony był trzy, może nawet cztery razy. Ile elementów zostało w nim z przedwojennego słupa, nigdy się nie dowiemy, więc zachowując ostrożność, można powiedzieć, że niedawno rozebrany słup na rynku był rekonstrukcją przedwojennego słupa. Prezentując zdjęcie słupa ogłoszeniowego na rynku z 1970 roku, ekspert pisze: „… widać ponad wszelką wątpliwość, że pochodzi on z okresu Polski Ludowej”. Co w nim PRL-owskiego, skoro jest identyczny (dosłownie), jak słup przy Kazimierza Wielkiego, który znamy z przedwojennych zdjęć?
Na koniec - ekspert: „Jak widać … powstały one jednoznacznie po 45 roku a ich konstrukcja i materiał budowlany sugerują lata 60-80 XX wieku”. Jak pan widzi Profesorze, a nie „jak widać”. Wręcz przeciwnie, od lat 60-tych rozpoczął się proces usuwania słupów i trwał do końcowych lat 90-tych i nie jest tak jak ekspert pisze że „usytuowanie słupów jest często przypadkowe”. Te słupy przetrwały, bo znajdowały się przy wszystkich najważniejszych pieszych szlakach komunikacyjnych.
„Diagnoza” eksperta dotyka mnie osobiście: w latach 70-tych studiowałem historię sztuki i odkrywałem moje miasto. Przyglądałem się murom, próbując odtworzyć przeszłość, wszystko próbowałem datować – typowy neofita, i dziś mi się mówi, że nie zauważyłem jak w moim zabytkowym mieście wyrastają betonowe słupy. Nie zauważyłem jak przy Wałowej, pod starymi dębami pojawił się betonowy słup. Dotyka to nas wszystkich, bo można nie pamiętać rzeczy które były „od zawsze”, ale jak można zapomnieć rzeczy, które nagle wtargnęły w oswojoną dawno przestrzeń. To oznacza również, że przez 20 powojennych lat nie mieliśmy w ogóle żadnych słupów ogłoszeniowych, nie wiedzielibyśmy co w kinie, że cyrk przyjeżdża, że w sobotę na Placu Kosynierów rusza karuzela, kto umarł, a do Wschowy nie wysyłano propagandowych plakatów, bo nie było ich na czym wieszać. Trudno o większą bzdurę.
Cała ekspertyza opiera się na dwóch filarach: PRL-owskiej bylejakości i oku profesora odróżniającym beton niemiecki od betonu polskiego. Cytat: „ faktem jest, że na archiwalnej pocztówce sprzed 1945 roku widoczny jest słup ogłoszeniowy, ale składowane na oczyszczalni ścieków przy ul. Konradowskiej kręgi cechują się zdecydowanie nowszą proweniencją i pochodzą z okresu PRL-u”.
W oparciu o to jedno aroganckie zdanie, konserwator zabytków „wyrzuciła” na zawsze przyklasztorny słup, który stał tu i służył ludziom niemal od 90-ciu lat, i przypieczętowała los wszystkich wschowskich ogólnodostępnych betonowych słupów ogłoszeniowych.
Miejmy nadzieję, że konserwator zabytków nie przekroczy kolejnej granicy i nie pozwoli burmistrzowi wstawić tandetnych plastikowych słupów w obręb starego miasta. Słupy już ustawione przy ul. Daszyńskiego i na Placu Kosynierów muszą zniknąć!
W tak małej społeczności, jaką stanowią mieszkańcy wschowskiego starego miasta ogólnodostępne słupy są niezbędne. Pełnią niezwykle ważną funkcję społeczną – interakcji międzyludzkich, są naszą gazetą: wiemy co w muzeum, co w kinie, kto sprzedaje szparagi i „zgubiłem psa”, „zatrudnię do zbioru truskawek”… i zmarli, których zawsze przy tych słupach żegnamy.
Wierzę, że nowi gospodarze miasta to zrozumieją i słupy wrócą na swoje miejsce. Dążymy do standardów europejskich, więc będziemy mieli takie same słupy jakie stoją dziś w Monachium - kilka betonowych kręgów przykrytych płaskim betonowym daszkiem.
Z poważaniem
Krzysztof Czader
Do wiadomości:
Przewodnicząca Rady Miejskiej – Hanna Knaflewska - Walkowiak
Burmistrz Miasta i Gminy – Konrad Antkowiak
Radna miejska – Katarzyna Owoc – Kochańska
Dr hab. Miron Urbaniak, prof. nadzw.