Aleksander Ziemek: Najpierw zapytam się Was o to jakie macie ogólne wrażania związane z Waszym wyjazdem na Lubuski Sejmik Młodzieżowy?
Sara Brzozowska: Podobała mi się forma pracy w grupie, gdzie wymieszano nas z zupełnie obcymi ludźmi i trzeba było się porozumieć. To doświadczenie pracy zespołowej wśród nieznajomych było bardzo ciekawe. Miałyśmy też szansę poznać od kulis jak naprawdę wygląda praca sejmiku województwa. Przed wyjazdem mówiłam, że polityka to nie dla mnie, że się nie chce mieszać w tego typu rzeczy, ale jak już tego spróbowałam to nawet mi się podobało.
Patrycja Burblis: To było dla mnie świetne doświadczenie, nigdy wcześniej nie brałam udziału w takim evencie. Sam fakt, że moim zadaniem było pokazanie wszystkim jak wyglądały prace od kuchni, był bardzo ciekawy. Wcześniej, przed naszą pracą, mieliśmy szkolenie z dziennikarzami TVN-u, którzy pokazali nam tajniki fachu dziennikarza. Było interesująco i miło.
A jak to wszystko wyglądało oczyma opiekuna?
Ewa Markiewicz: Myślę, że uczestnictwo w sejmiku młodzieżowym było dla dziewczyn bardzo fajnym doświadczeniem, okazją do wymiany kreatywnych pomysłów i współpracy z młodzieżą całego województwa. Oceniam bardzo pozytywnie to, co dziewczyny zrobiły w trakcie tego wyjazdu. Postaramy się kontynuować uczestnictwo w takich wydarzeniach w przyszłych latach.
Jak wyglądała praca młodzieżowych radnych?
S.B.: Na początku otrzymaliśmy materiały na sejmik, w których zawarty był cały plan spotkania. Po części oficjalnej, rozpoczęciu obrad i przemówieniach, nastąpiła 20 minutowa przerwa i w grupach, tak jakby swoich klubach politycznych, dokonywaliśmy wyboru trzech projektów. Każdy z nas na sejmik przyjechał już z jakimiś pomysłami, a teraz musieliśmy postawić na te, które wydawały się nam najbardziej atrakcyjne i możliwe do realizacji. Gdy już doszliśmy do porozumienia to nasz przedstawiciel prezentował nasze propozycje, a następnie były one poddawane głosowaniu.
Czym zajmowali się reporterzy w trakcie obrad sejmiku?
P.B.: Kiedy zakończyliśmy szkolenie weszliśmy na salę obrad, zajęliśmy miejsca za radnymi i relacjonowaliśmy wydarzenia. Mnie przypadło miejsce koło takich osób, że nie dało się słuchać co się dzieje. Kolega cały czas pytał się mnie "A co tam jest napisane?", "A co ona powiedziała?" i tak cały czas. Na szczęście udało się coś wypracować, bo wzajemnie się wspieraliśmy.
Jak w takim razie "z boku" wyglądała praca młodych radnych?
P.B.: Rzucało mi się w oczy to, że w trakcie przedstawiania pomysłów zdarzały się kontrowersje i nawet między tak młodymi osobami są głębokie różnice zdań. Nie ukrywam - trochę się zdziwiłam, że młodzi tak interesują się tym co można zrobić "więcej" dla naszego województwa.
A jakie pomysły podobały Wam się najbardziej?
S.B.: Dla mnie najciekawszy wydał się pomysł, w którym za udział w obchodach świąt narodowych przyznawane są punkty, zbierane w specjalnej aplikacji, a następnie można by wymienić je na zniżki w sklepach partnerskich. Niestety ten pomysł nie przeszedł.
P.B.: Wiele projektów było godnych uwagi i sama chętnie w niejednej propozycji wzięłabym udział. Część projektów, które mi się podobały i z koleżanką myślałyśmy, że one przejdą, nie znalazły uznania w oczach większości.
Co decydowało o tym, które projekty zdobyły wymaganą liczbę głosów?
S.B.: Duży wpływ na decyzje radnych miał sposób jak osoba zaprezentowała pomysły swojej grupy. Oczywiście wyglądało to po części tak, że grupa głosowała na swoje propozycje, a nie na obcych. Ale jeżeli coś było naprawdę dobre i zwracało naszą uwagę to nie odrzucaliśmy tego tylko dlatego, że przedstawia to inna grupa.
A czy obserwując to w grupie opiekunów było widać w poczynaniach młodzieży politykę?
E.M.: Myślę, że trochę polityki też się w tym wszystkim znalazło. Niektórzy mówcy wykazali się naprawdę dobrymi umiejętnościami. I to przekonało większość do poparcia tego, a nie innego pomysłu. Wydaje mi się, że kiedyś będą z nich co najmniej radni, albo i zajdą gdzieś dalej. Wkradło się więc trochę polityki, ale chodziło głównie o dobrą zabawę i wymianę pomysłów.
A jak wyglądał Wasz kontakt z radnymi sejmiku województwa, z panią marszałek?
S.B.: Wszyscy byli bardzo otwarci. Podczas prac w trakcie przerwy każdą grupą opiekowała się dwójka radnych i bardzo wsparli nasze dyskusje. Podpowiadali jakie projekty można przeprowadzić, co byłoby trudniejsze, jak w nasze działania zaangażować jak najwięcej osób.
P.B.: My z naszej strony mieliśmy za zadanie przeprowadzać wywiady z radnymi. Mnie przypadło zadanie porozmawiać z naszą radną, panią Małgorzatą Gośniowską - Kola. Jest to przemiła osoba i udzieliła mi szczegółowego wywiadu. Też mogę podpisać się pod stwierdzeniem, że wszyscy radni byli bardzo otwarci, odpowiadali na każde nasze pytanie, nie zasłaniając się tym, że czego nie wypada im powiedzieć.
Ostatecznie wypracowaliście kompromis i udało Wam się przyjąć 10 propozycji działań. Czujecie, że te pomysły będą naprawdę realizowane, czy sejmik był tylko dobrą zabawą?
S.B.: Wydaje mi się, że niektóre pomysły będą naprawdę zrealizowane, choć nie sądzę, że wszystkie. Moim zdaniem zrealizowany będzie 11 kilometrowy bieg, bo z jego organizacją raczej problemów nie będzie. Bardzo dobrym pomysłem, który wydaje mi się, że może się udać, jest organizacja mobilnej wystawy "Skąd pochodzimy - korzenie Lubuszan", przy wsparciu muzeów. Jak podkreślał przedstawiciel mojej grupy duża część Lubuszan pochodzi z kresów, gdzie była ogromna mieszanka różnych kultur. Sama po sobie wiem, bo moja rodzina stamtąd pochodzi i myślę, że tą wielokulturowość warto pokazać innym.
A czy podobało Wam się na tyle, że przyszła do głowy myśl by wiązać przyszłość z polityką?
P.B.: Chętnie wzięłabym jeszcze raz udział w sejmiku młodzieżowym, ale przyszłości z tym raczej nie wiążę. Zabawa była bardzo dobra, ale tyle wystarczy.
S.B.: Bardzo ciekawie było pojechać i wróciłybyśmy jeszcze za rok, ale planów z tym nie czynię. W trakcie sejmiku wypełnialiśmy nawet ankietę, gdzie pytano czy będziemy studiować w naszym województwie, co by mogło mnie skłonić do pozostania tutaj, czy mam plany wyjechać za granicę po szkolę. Jeśli zostanę w Polsce to na pewno nie w tym rejonie, bo nie ma tutaj tego czego szukam.
To co zrobić, żeby młodzi ludzie zostawali tutaj?
P.B: Szczerze powiem, że nie wiem. W trakcie wypełniania tej ankiety, o której wspominała Sara, zastanawiałam się nad tym i nie wiedziałam co mogłoby mnie przekonać żeby tu zostać. Nawet gdyby pojawiły się studia, to obie planujemy związać się z wojskiem, gdzie będzie decydował przydział.
S.B: Wydaje mi się, że duża część osób chce wyjechać, bo jeśli mieszka się całe życie w jednym miejscu jest to nudne. Jesteśmy młodzi i chcemy zobaczyć więcej świata.