Wrocławskie Dni Nauki okiem sławianki

I tak to 19 września busem dojechaliśmy do Leszna. Dalej pociągiem do Wrocławia, co było dla nas też nie lada atrakcją, bo wielu jeszcze pociągiem nie jechało, a inni bardzo dawno. We Wrocławiu już na wstępie zachwycił nas dworzec główny PKP. Teraz to chyba jeden z najpiękniejszych w Polsce, a nie wiem, czy nie w Europie. O samym dworcu wiele nam opowiedziała pani Drożdżyńska. Gdy zwiedziliśmy Wrocław Główny i jego otoczenie (też piękne) pieszo udaliśmy się do hostelu Absynt, gdzie na jedną noc mieliśmy lokum. Nowy hostel z ładnym wystrojem i podstawowym wyposażeniem za jedyne 30 zł dla nas! O godzinie 14.20 czekał na nas przy pomniku Bolesława Chrobrego dr Zbigniew Kuriata z Instytutu Architektury Krajobrazu w Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Pan Kuriata pokazał nam nie tylko piękne ogrody Wrocławia, ale też przybliżył dzieje tego miasta. O 17.30 byliśmy już przy Ogrodzie Botanicznym, po którym ze znawstwem oprowadziła nas pani Dorota Kehl, przed którą chyba żadna roślina nie ma tajemnic. Opowieści o tym, co w ogrodzie się znajduje, pani Kehl ubarwiła ciekawostkami, więc nikt się tu nie nudził. Dało się też zauważyć, że pani Dorota ma podejście do młodzieży, tej niesfornej też. Ani się obejrzeliśmy, a prawie zrobiło się ciemno, a my mieliśmy zobaczyć fontanny przy Hali Ludowej. Rzeczywiście piękne widowisko i to o każdej pełnej godzinie z inną muzyką. W drodze powrotnej część z nas pod opieką nauczyciela wstąpiła do Galerii Dominikańskiej na dosłownie godzinę. Reszta udała się do hostelu. Po kolacji w nieźle wyposażonej hostelowej kuchni postanowiliśmy pójść zobaczyć nocne życie Wrocławia. Z opiekunem poszliśmy na Rynek, a potem znaleźliśmy dyskotekę, w której w środy jest też karaoke. Trochę po północy wróciliśmy do hostelu. Rano po śniadaniu udaliśmy się na pieszo na spotkanie z profesorem Janem Miodkiem. Piękna, słoneczna pogoda pozwalała nam zwiedzić po drodze plac Uniwersytecki. Weszliśmy do Auli Leopoldina - piękna! Tu dostać indeks - to jest coś! O 11.00 byliśmy w budynku Wydziału Filologii Polskiej, gdzie profesor Miodek przyjął nas bardzo serdecznie. To było świetne spotkanie, a pan Miodek to super gość, który o trudnych rzeczach mówił ciekawie, prosto, zrozumiale. Wiem już od czego pochodzi nazwa Ślęża, czy też że Wrocław to piastowski gród, skąd wzięła się nazwa Śląsk, no i jakich błędów unikać. Oczywiście nie odbyło się bez sesji zdjęciowej z profesorem Miodkiem - w końcu to osoba sławna i mądra. Pełni wrażeń wsiadamy ok. godz. 12.30 do tramwaju i jedziemy na Plac Grunwaldzki, gdzie w nowym budynku Uniwersytetu Przyrodniczego czeka na nas pani profesor Zuzanna Borcz i jej doktorant mgr Krzysztof Stępień, którzy pokazują nam uczelnię, jej laboratoria i pracownie (szczególnie architektury krajobrazu), zachęcając, by tu wrócić na studia. Wizytę na uczelni kończymy w stołówce, gdzie mieliśmy okazję zjeść niedrogo dobry obiad. Ponownie wsiadamy do tramwaju i już z torbami i plecakami udajemy się na dworzec PKP. Wycieczka kończy się w Sławie, gdzie odbierają nas rodzice. Zostało wiele wrażeń i wspomnień, sporo zobaczyliśmy i nauczyliśmy się też. Dziękujemy pani Urszuli Drożdżyńskiej za zorganizowanie wszystkiego oraz pani wicedyrektor Iwonie Chwałkowskiej, że zechciały z nami jechać i się nami opiekować. (Katarzyna Bem, IV kl. TR) [nggallery id=426]